Info
Suma podjazdów to 266099 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień11 - 0
- 2025, Listopad16 - 0
- 2025, Październik19 - 0
- 2025, Wrzesień16 - 0
- 2025, Sierpień21 - 0
- 2025, Lipiec21 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj28 - 1
- 2025, Kwiecień15 - 0
- 2025, Marzec18 - 0
- 2025, Luty12 - 0
- 2025, Styczeń18 - 1
- 2024, Grudzień7 - 0
- 2024, Listopad9 - 0
- 2024, Październik15 - 0
- 2024, Wrzesień19 - 0
- 2024, Sierpień21 - 0
- 2024, Lipiec18 - 0
- 2024, Czerwiec22 - 2
- 2024, Maj22 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec22 - 0
- 2024, Luty17 - 0
- 2024, Styczeń12 - 0
- 2023, Grudzień10 - 0
- 2023, Listopad9 - 0
- 2023, Październik13 - 0
- 2023, Wrzesień12 - 0
- 2023, Sierpień20 - 0
- 2023, Lipiec14 - 1
- 2023, Czerwiec18 - 0
- 2023, Maj27 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń7 - 0
- 2022, Grudzień4 - 0
- 2022, Listopad8 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień10 - 0
- 2022, Lipiec15 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 0
- 2022, Maj25 - 0
- 2022, Kwiecień13 - 1
- 2022, Marzec13 - 1
- 2022, Luty10 - 0
- 2022, Styczeń15 - 1
- 2021, Grudzień11 - 0
- 2021, Listopad11 - 1
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień9 - 1
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 1
- 2021, Maj19 - 4
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec11 - 0
- 2021, Luty11 - 1
- 2021, Styczeń17 - 5
- 2020, Grudzień20 - 3
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik22 - 1
- 2020, Wrzesień19 - 5
- 2020, Sierpień31 - 5
- 2020, Lipiec31 - 0
- 2020, Czerwiec30 - 7
- 2020, Maj31 - 0
- 2020, Kwiecień30 - 19
- 2020, Marzec31 - 5
- 2020, Luty29 - 7
- 2020, Styczeń31 - 4
- DST 151.30km
- Teren 2.00km
- Czas 05:59
- VAVG 25.29km/h
- VMAX 42.22km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 471m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawie klasyczna pętelka z odskokiem do KPN
Niedziela, 16 lutego 2020 · dodano: 16.02.2020 | Komentarze 2
Po wczorajszym wypoczynku rowerowym dzisiaj musiałem coś wykombinować...
Planów miliony w głowie, ale większość padła w przedbiegach... Żadna pętla nie wchodzi w grę, za bardzo wieje...
Po burzy mózgów jednego mózgu - wybór padł na tradycyjną przy wietrze opcję: jak się nie zmęczyć a setkę wykręcić...
Spod domu do Ciechanowa mam równe 100, wiatr może nie do końca idealny (południowy, ale z pierwiastkiem zachodnim), ale to nieduża niedogodność, że wiać będzie w lewe plecy :)
Z Ciechanowa KM-ka 13:33 więc spokojnie dopiero około 9:00 mogę ruszyć. Ruszyłem parę minut wcześniej...
Słonko nieśmiało zza chmur wyglądało, wiaterek był coraz mocniejszy, temperatura rosła gwałtownie by w swoim dzisiejszym apogeum osiągnąć 12 stopni!!!! W lutym!!!! Na plusie!!!
Rzut oka na Stolicę z Siekierkoszczaka...
Te zielone to Chude Wojtki, nie mylić z ledwo ledwo widoczną, a stojącą w nurcie rzeki, Grubą Kaśką...
Z 10 km dalej - Centrum Olimpijskie
Tę ścieżkę (wzdłuż bulwarów a potem aż do Mostu Północnego) lubię i z przekonaniem polecam...
Jedyne 2 km w terenie dziś - Park Młociński.
W Łomiankach jak zawsze wpadłem na słynną już ulicę Rolniczą - przez niektórych szczerze nienawidzoną. Ja ją akceptuję mimo, iż ilość rodzajów ścieżek na tym ciągu aż do nowego Dworu - Guinness wymięka...
Próbowałem alternatyw dla niej co wprawne oko na mapie dojrzy - można się nadziać...
"Serwisówka" na którą trafiłem wzdłuż Siódemki - wygląda tak ...
Więc czym prędzej wróciłem jak syn marnotrawny na Rolniczą... :)
Ale... te próby na tyle przybliżyły mnie do Kampinoskiego Parku Narodowego, w którym w tym roku, ze wstydem się przyznam, jeszcze nie byłem - że postanowiłem zmienić plany.
Pomyślałem, że jak odskoczę nieco pod wiatr przez Truskawkę i Wiersze - to 579-ka z idealnym wiatrem poprowadzi mnie do Nowego Dworu Mazowieckiego, a do zaplanowanej KM-ki wsiądę może w Nasielsku, może w Kałęczynie (bo do Gołotczyzny nie zdążę już raczej)...
Już na obrzeżach KPN
Że ścieżki na tym odcinku są pokopane - wie każdy, pojawiają się, znikają, zmieniają strony, jadą pod prąd... jak nie pojedziesz człowieku to i tak źle będzie... Ale lubię ten odcinek, cisza, spokój i dwa samochody na kwadrans...
Ale że jeszcze śnieg momentami leży na poboczu - tego się nie spodziewałem...
Wisienka na torcie...
Kościółek w Wierszach poprzedzony oryginalną Drogą Krzyżową wzdłuż ulicy...
Wyskoczywszy na 579, tak jak się spodziewałem, wiatr idealnie w plecy pchał mnie z prędkością absurdalną aż do Wisły w NDM...
A fotce poniżej muszę chwilkę więcej poświęcić... Narew z mostu w Modlinie...
Eliza, znowu z Twojej klepki fotkę zrobiłem... Do tej klepki prawa autorskie nie zostały mi jeszcze udostępnione więc przepraszam, proszę, dziękuję i pozdrawiam :):):)
Chyba przepłoszyłem łabędzie :)
Po kosmicznie niejasnej i obiektywnie dziwnej ścieżce rowerowej (z, a jakże, zakazem na ulicy) w Modlinie - jak zawsze z ulgą i radością skręciłem w łąki "narewsko-wkrzańskie"...
Wkra w Pomiechówku z mostu drogowego z widokiem na kolejowy.
Droga na Nasielsk - rewelacja i wielka przyjemność...
No i po co ja zobaczyłem ten drogowskaz, no po co - ja się pytam??????
Zmienił on wszystko WSZYSTKO...
Z jakiegoś dziwnego powodu nagle coś kazało mi skręcić na nieznane mi Nunę i Krogule, hmmmm..., zamiast podążać zgodnie z planem na Nasielsk i spokojnego pociągu, który miał mnie zabrać z którejś stacji i zawieść do domu pod coraz większy wiatr...
Czy warto było? Teraz jeszcze nie wiem, ale czas będzie działał na korzyść tej decyzji, zdecydowanie...
Bo droga dość miła, a przede wszystkim jest konkretną alternatywą dla "zatirowanej" po kokardki 62-ki Pomiechówek-Serock
To już 632 z Nasielska na Dębe, jeszcze dramatu wietrznego nie było - las ciut chronił...
Ale na zaporze w Dębe - zapowiedź była co mnie czeka...
...więc profilaktycznie gwóźdź programu, alternatywne dla żeli wspomaganie mocy i wytrzymałości cyklisty :)
Oczywiście Wieliszew i jego ciemna strona... :) 
Tu jeszcze miałem szansę zmienić zdanie i zamiast na mordewindzie polecieć - wsiąść do SKM-ki. Kto wie czy bym się nie skusił, ale o ile dobrze pamiętałem musiałbym z godzinkę poczekać albo pomknąć do Legionowa-Piaski.
A swoją drogą - czy wiecie - w tygodniu SKM-ka wydłużoną ma trasę aż do Radzymina - jest to alternatywa na wygodną ucieczkę na wschód bez konieczności telepania się po ulicach Stolicy i pobliskich zatłoczonych miejscowości...
A poniżej znowu...
Eliza, druga zapożyczona dziś klepka, już z większą swobodą dysponuję - mam pozwolone, tylko nie wiem czy w abonamencie... Więc tylko dziękuję i pozdrawiam :)
Ostatnie 35 km od Nieporętu do domu to mordęga pod wiatr, z najgorszą 10-ką km - pozbawioną ochrony (wiatr dmuchał od pyska od prawej nieco) ścieżką wzdłuż ulicy Żołnierskiej (631) - to już odczułem solidnie na udach i pewnie jutro jeszcze będę czuł :)
Mapka trasy, która na krechę miała być, a pętelką się stała niespodziewanie :)
- DST 30.18km
- Czas 01:17
- VAVG 23.52km/h
- VMAX 43.13km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 50m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Kunktatorska sobotnia pęteleczka
Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 0
Sobota...
Jeszcze wczoraj myślałem, że do 15-tej będę miał czas i planowałem sobie, oj planowałem...
Niestety, plany legły w gruzach, musiałem trochę prac dodatkowych wykonać...
Do tego stopnia szansa na rowerek była minimalna, że zagrożony był mój malutki, od początku roku prowadzony, plan codziennego jeżdżenia...
Dotychczas w 2020 r., co napawa mnie dumą, jeździłem każdego dnia - za każdym razem pokonując ponad 30 km.
Wiem, że to wyczyn "nieolimpijski" i nie jakieś wooooow, ale dla mnie zimową porą to swego rodzaju nowość...
Dodatkowo jest to bodziec "antyleniuchowy" - jak się nie chce... bo pada... bo wieje... bo głowa boli... bo....
Więc już planowałem, że po imieninach Mamy (bo to był powód porannych obowiązków), około 22-iej wyskoczę jednak na te półtorej godzinki...
Na szczęście... w sukurs przyszła mi niespodziewanie prośba o dokupienie napojów...
Do Żabki mam rzucik beretem, jako doświadczony cyklista wiedziałem jednak jak spożytkować te 150 metrów :):):)
Mam dokładnie przygotowaną precyzyjną pęteleczkę zaspokajającą moje statystyki, a biegnącą koło sklepu... :):):)
Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży przy Trasie Siekierkowskiej
Nasze Narodowe "Orle Gniazdo" widziane z ujścia Portu Czerniakowskiego...
... oraz z Mostu Świętokrzyskiego
Jeziorko Gocławskie
Wawerski Łoś stojący na skraju lasu blisko ulicy- ponoć potrafi przyprawić kierowców o nerwowe hamowania, szczególnie przy słabej pogodzie... :)
To co na bagażniku - szczęśliwy powód dzisiejszej pętelki...
I rysunek traski, tym razem z endomondo :)
A jutro... też jest dzień... ciekawe co przyniesie :)
- DST 30.20km
- Czas 01:45
- VAVG 17.26km/h
- VMAX 40.58km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 185m
- Sprzęt Chudy
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - piąteczek :)
Piątek, 14 lutego 2020 · dodano: 14.02.2020 | Komentarze 0
Rano lekki śnieg - dziwne jak na luty...
Dziwne bo powinien być większy ten śnieg :)
Wiatr już ustał całkowicie, jechało się całkiem przyjemnie.
Tym przyjemniej, że wyremontowany Chudy prowadził się doskonale!
Dodatkowy atut to fakt, że dziś droga do fabryki po raz ostatni w tym tygodniu...
Piątek, piąteczek, piątunio :):):)
Na obrzeżach Stolicy ten śnieg nawet na trawnikach chwilkę poleżał
Ale już w Warszawie śnieg zamieniał się powoli w coś bardziej mokrego...
Chudy w "śniegu" - nieczęsty to widok tej zimy...
Chudy pod Mostem Kolejowym.
Most i Stadion bez Chudego :)
A to już na powrocie. Pogoda całkiem inna, padał deszcz...
PKiN w lekkiej mgle...
Świętokrzyska zakorkowana całkowicie.
Poniatoszczak... właśnie go "włączają"
I Chudy się załapał...
W weekend ma być cieplej... Się sprawdzi to?
- DST 44.90km
- Czas 02:12
- VAVG 20.41km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 160m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - nuuuudaaaa......
Czwartek, 13 lutego 2020 · dodano: 13.02.2020 | Komentarze 0
Dzionek dziś całkiem normalny i fajny...
Temperatura rano ciut ponad zero, wieczorkiem ciut poniżej zera...
Wiaterek wiał zachodni, wieczorkiem mocno osłabł :)
Ja dziś łącznie 5 razy wsiadałem na rowerek...
Rano do pracy - Trekuś
Po południu z pracy - Trekuś
Późnym popołudniem odbiór Chudego z serwisu, znowu jak nowy, teraz oba rowerki są już po przeglądach rocznych...
Wieczorkiem czwarta i piąta jazda rowerkiem to na siatkę i z siatki - Chudym...
Fotki tylko dwie będą... z miasta :)
Pałac Kultury i Nauki rano... w kierunku południowo zachodnim
Pałac Kultury i Nauki po południu w kierunku południowo wschodnim... :)
Dobranoc :)
- DST 33.50km
- Czas 01:45
- VAVG 19.14km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 190m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - wzdłuż barier dźwiękoszczelnych...
Środa, 12 lutego 2020 · dodano: 12.02.2020 | Komentarze 0
"Wiater" wieje wciąż...
Dziś solidnie wiało z zachodu.
Na wiatr z tego kierunku mam sposób...
Ponad połowę trasy do pracy mogę przejechać (i tak jak dzisiaj przejeżdżam) korzystając z osłony ekranów/barier dźwiękoszczelnych.
Jak sama nazwa wskazuje służą one do wyciszenia hałasów dobiegających z pobliskiej drogi...
Ale rowerzysta może je sobie wykorzystać jako osłonę od wiatru...
Kilka fotek z mojej trasy do pracy.
Wszystko to ekrany wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego...






- DST 31.24km
- Czas 01:31
- VAVG 20.60km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 185m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - idzie się przyzwyczaić...
Wtorek, 11 lutego 2020 · dodano: 11.02.2020 | Komentarze 1
I znowu rano padało...
Nie jakoś tak zawzięcie jak dzień wcześniej wieczorkiem, ale...
Swoją porcje wody człek przyjął...
Dziwny to luty, z każdym dniem coraz dziwniejszy...
Deszcze, na plusie, wiatr ciągle wieje...
No ja jedynie do wiatru mam jakoś farta, znowu dzisiaj rano miałem z wiatrem (ciut z lewego boku może), a wieczorkiem też z wiatrem (ciut prawego boku)
Ścieżka Łazienkowska
Wzdłuż starych bulwarów
Świętokrzyska
Ja... :)
A wieczorkiem światła Stolicy :)

Jutro nie zapowiadają nic inaczej w pogodzie... :(
- DST 31.30km
- Czas 01:35
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 190m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - lekko nie było...
Poniedziałek, 10 lutego 2020 · dodano: 10.02.2020 | Komentarze 0
Taki dzionek jak dziś to raczej koszmar cyklisty...
Rano jak wstałem to pompa taka, ze hej i wiatr mega solidny...
Nie wiem jak to jest, ale od pewnego czasu, bez względu na pogodę, nie zastanawiam się czy jechać rowerem do pracy, ale... jak się ubrać aby było optymalnie :)
Jeszcze jak przechodziłem przez podwórko do garażu to mocno padało i zdecydowałem się na pelerynę, osłania ona również nogi...
Ale jak już się solidnie ubrałem i wyszedłem z garażu - tylko mocno siąpiło...
Więc szybka przebiórka w kurtkę, a złożona peleryna znowu wylądowała na bagażniku...
Droga do pracy w porzo, lekki deszczyk miejscami i przede wszystkim wiatr w plecy...
Jedynie na Poniatoszczaku rzucało mną mocno na boki bo wiatr solidnie szedł wzdłuż Wisły :)
Skrzyżowanie Fieldorfa i Wału Miedzeszyńskiego
W Centrum to nawet ludzie bez parasolek chodzili...
Za to z powrotem... eh... szkoda gadać...
W czasie pracy kilkukrotnie za oknem widziałem przechodzące silne opady, grad, wichurę, a nawet zagrzmiało...
Ok. 16-tej znowu na zachodzie ciemno się zrobiło... koleżeństwo patrzyło na mnie jak na debila gdy przebrany już w strój rowerowy wybierałem się do domu... Kilka osób chciało się zakładać, że nieźle mnie potarga i pomoczy... nie mieli z kim się zakładać, każdy uważał tak samo... Ja też...
Widząc nadchodzącą czarną chmurę od razu odpuściłem sobie pelerynę - niebezpiecznie, jeszcze wiatr pociągnie za mocno. Postawiłem na kurteczkę z poranka...
Praktycznie po 100-u metrach rzuciło się na mnie wszystko - huraganik, nawałnica, no i grad, na szczęście nieduży, taki max mały groszek. Bałem się, że kurteczkę podziurawi... Twarz przed gradem (bo padał z wiatrem prawie równolegle do ulicy) osłaniałem lewą ręką. Tak ze 2 kilometry, przy Rondzie ONZ już tylko solidnie padało... A ja już i tak byłem mokry jak norka..., zwłaszcza nogi... :)
Pewnie znacie to uczucie... do pewnego momentu człowiek się przejmuje, a potem... jest mu wszystko jedno... Lubię ten stan, dzięki temu nie szukam schronienia przed deszczem, a jedynie staram się jak najszybciej dojechać do celu (w tym przypadku do domu).
Dopiero nad Wisłą deszcz zamienił się z silnego w.... zwykły deszcz właśnie :)
I co kluczowe dzisiejszego dnia bo to był fart niespotykany... Tak jak rano wiało w plecy tak i na powrocie... też w plecy, no może poza odcinkiem śródmiejskim gdzie wiało i rzucało gradem z każdej strony...
Nad Wisłą na chwilkę nawet wysupłałem telefon, żeby choć jedną fotkę trzasnąć na potrzeby niniejszej relacji...
Stare bulwary... puste jakoś, ciekawe czemu...
Kolejne 10 km do domu to już równiutki, solidny, ale stabilny deszcz. Kurtka dała radę, w domu ważyła z 5 razy to co normalnie, ale bluza pod spodem dość sucha.
Za to reszta... buty będą schły ze 3 dni, spodnie rowerowe długie ledwo zdjąłem i tez swoje ważyły (jutro trzeba założyć inne), nawet, za przeproszeniem, majtki można było wyżymać... Rękawiczki czy skarpetki... szkoda gadać...
Kurtka również jutro odpoczywa, na szczęście mam ją zdublowaną...
Ale za to kask cały... nie porysowany gradem, solidny lakier położyli... :):):)
Jutro ma już być odrobinę spokojniej... I tego się trzymajmy!!!
- DST 103.20km
- Teren 3.00km
- Czas 04:29
- VAVG 23.02km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 300m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka wzdłuż Wisły, przez Osieck i MPK
Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 0
Pogodowo dzisiejszy dzień zapowiadany był podobnie jak wczorajszy, z tym, że z biegiem dnia miał narastać wiatr południowy (z odchyłem zachodnim).
Wczorajsze półtorej stówki o dziwo nie zrobiło na moich nóżkach wrażenia, ale łeb nie wytrzymał chyba nadmiaru powietrza.
Obudziłem się dziś zgodnie z planem około siódmej, ale czaszka niestety napierniczała...
Szybkie dwie kanapki, żeby na czczo nie brać proszka przeciwbólowego i powolne krzątanie poranne...
Wyjazd 10:30 nie dawał podstaw, że to będą dobre kilometry, ale tak sobie ułożyłem plan, żeby w każdym momencie dołożyć jakąś cząsteczkę dodatkową.
Wiatr południowy jeszcze nie wiał za mocno więc ruszyłem na południe własnie, żeby wracać z nasilającym się wiatrem w plecy...
W planach prosta rundka, 801 i 50 do Góry Kalwarii, powrót przez Gassy i Most Łazienkowski, to taka standardowa ok. 70-cio kilometrowa spokojna rundka...
Na początek jak zawsze przy takiej trasce - Świder :)
Dalej liczne wioski wzdłuż Wisły, jak widać byłem nawet we Władysławowie, niestety morza nie uwidziałem...
W Glinkach nie mogłem sobie odmówić i zboczyłem paręset metrów nad pobliską Wisłę
Wzdłuż Wisły szedł już solidny wiatr, ale na brzegu było jeszcze spokojnie.
Postanowiłem coś zjeść, jak to często w moim przypadku, było to coś słodkiego :)
Najedzony, napity, pod trasą Mińsk Maz-Grójec musiałem podjąć decyzję. Na Górę Kalwarię zgodnie z planem czy korekta tegoż. Głowa odpuszczała, do tego nie bardzo miałem ochotę (wybaczcie) na tłumną jazdę gassówką więc...
... pomknąłem jeszcze na południe wzdłuż wału, minąłem Kosumce i dopiero w Dziecinowie zatrzymałem się na fotkę malowniczego jeziorka...
Dalej 805 na Osieck. Wsi spokojna, wsi wesoła... Warszawice...
I zaraz wjechałem na teren Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, który towarzyszył mi będzie do końca dnia...
W oddali widać już Kościół w Osiecku.
A tu już prawie Pilawa. "Prawie" robi różnicę bo...
... tuż przed nią skręciłem w trochę nieznane, bez spojrzenia w mapę skręciłem na Augustówkę, ryzyko było chyba nieduże bo po skręcie jechałem na północ i z wiatrem czyli chyba w tym miejscu zaczął się powrót...
To był strzał w dziesiątkę! Odkryłem nowy ciąg drogowy, który w przyszłości się na pewno przyda, a jakościowo rewelka!

Dopiero jak ten znak zobaczyłem znowu miałem kontrole nad trasą, tu już jeździłem tylko niedaleko zwykle odbijałem w las (bo z reguły podobną pętelkę jeżdżę w przeciwnym kierunku)...
Hm... Na 50-kę jestem jednak skazany zawsze gdy jadę na południe... Na dalszym planie fabryka/piekarnia Oskroba...
Ale dosłownie kilometr utrzymałem się na 50-ce, sprytnie skręciłem w prawo na Celestynów. Tamtejsza droga wśród lasów jest cudowna i zwykle w weekend pusta...

Później jeszcze kolejna radocha, ta kilkukilometrowa ścieżka rowerowa wzdłuż torów (obecnie nieczynnych) jest, moim skromnym zdaniem, wzorcowa!!!
W Otwocku jakbym cofnął się w czasie o jakiś miesiąc czy ciut więcej... Nadal świątecznie :):):)
Ostatnia fotka z wycieczki na południe nie może być inna... Poznajecie tę rzeczkę? Tutaj akurat w miejscowości co ma nazwę taka samą... :)
To było wspaniałe, doskonale wykorzystane 95 kilometrów...
Pozostałe 8, które dopisane są do mapki i rachunku to standardowa przejażdżka na siatkę i z niej :)
To był doskonały, przepiękny LUTOWY weekend :):):)
- DST 151.60km
- Teren 4.00km
- Czas 06:55
- VAVG 21.92km/h
- VMAX 48.34km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 509m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka na pd-wsch plus wieczorna wzdłuż Wisły
Sobota, 8 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 1
Według prognozy pogody dzień zapowiadał się bajecznie (jak na luty oczywiście), temperatura po nocnych przymrozkach miała być kilka stopni powyżej zera, piękne słońce i słaby wiatr z kierunków pd-zach.
Więc bojowo nastawiony zrobiłem sobie pobudkę 6.00. Ale wystarczyło wyjść na podwórko i spojrzeć na termometr, żeby troszkę ochłonąć i dać sobie jeszcze ze dwie godzinki.
Tak też zrobiłem, ruszyłem dopiero 8.30.
Kierunek... no własnie, wahałem się już siedząc na rowerze.
Przy aptece gdzie zwykle jest ostatni dzwonek czy skręcić w lewo na północ czy w prawo na południe... nie zdecydowałem i pedałowałem dalej na wschód...
Stara Miłosna - pamiętam czasy kiedy rósł tu las...
W Starej Miłosnej pojechałem do końca i skręciłem dopiero na Szosę Lubelską w kierunku południowym. Plan w głowie już był...
W Góraszce skręt z 17-ki na Boryszew. Po kilku kilometrach jadę już ścieżką rowerową, a w Duchnowie skręt w prawo na Kąck.
I tu już wjeżdża się w łąkowe klimaty...
Rzeczka Mienia...
I dalej na południowy wschód... Szeroko i pusto... A słonko zaczyna przygrzewać...
Kościół w Gliniance.
Malowniczy, przepięknie toczący swe wody Świder w Dobrzyńcu.
Planowany odcinek kilkukilometrowy po bezdrożach...
W miejscowości Rudzenko podjąłem doskonałą decyzję. Zwykle wpadam tam na 50-kę i jadę nią do Kołbieli i dalej na Górę Kalwarią. O ile odcinek Kołbiel-Góra Kalwaria jest przeze mnie lubiany to odcinka (ok 10 km) do Kołbieli z Rudzenka mocno nie lubię...
Więc szybko przeskoczyłem 50-kę i poszukałem jakiegoś w miarę równoległego objazdu. Nadrabiając sporo kilometrów przez Oleksin, Grzebownik i Nowodwór kręciłem po bardzo zacnych asfaltach, do tego pustych i malowniczo położonych wśród lasów...


Tuz przed powrotem na 50-kę w okolicach Kołbieli - krótki odpoczynek regeneracyjny. Dwie kanapeczki plus to co na załączonym obrazku (mini pączusie jakby ktoś nie dopatrzył)... mniam...
Za Kołbielą znowu... Świder
Wcześniej wspomniany odcinek Kołbiel - Góra Kalwaria. Niby poważna droga z tirami, ale rowerzysta może tu spokojnie pojeździć sobie...
Dojeżdżając do 801 w okolicach Sobiekurska żal mi się zrobiło skręcać od razu na Warszawę. więc pojechałem kilka kilometrów dalej i dopiero odbiłem tuż przed Wisłą, na Glinki. Tam asfalty słabiutkie, ale są odcinki gdzie nie jest tak źle...
Krótki odpoczynek nad Rokolą (dawno odcięte od Rzeki spore starorzecze Wisły)
No i w końcu 801.
Na wysokości Karczewa takie oto... stawy znajdujące się u stóp nieczynnego już i zarośniętego wysypiska śmieci. Ale ładne są...
Po raz ostatni Świder. Być może wycieczka moja dzisiejsza powinna nosić nazwę: Wzdłuż Świdra, przecinałem go wielokrotnie... Kiedyś na pewno taką trasę i relację wyprodukuję...
Jeszcze 15 km i w domu...
No tak, ale już dojeżdżając do domu wiedziałem, że to jeszcze nie koniec.
Zjadłem obiad, obejrzałem skoki i... ruszyłem na północ, a dokładnie do Mostu Północnego i z powrotem drugą stroną Rzeki......
Lewobrzeżna Warszawa widziana z brzegu prawego...
Po drodze odwiedziny znajomych, dość przeciągnięte w czasie...
Kładka Żerańska około godziny 22:30
W domu pół godzinki przed północą...
Piękny to był i bardzo urodzajny rowerowo dzień... :)
W lutym przeskoczyć 150 km to niezły wynik... przynajmniej jak dla mnie... :):):)
I mapka całej aktywności...
PS do mapki...
Strava, mimo, iż na czas odpoczynku ją zawiesiłem - w jakiś sposób się obudziła i pracowała...
Dlatego oryginalne z mapki 8h 25m zamieniłem na rzeczywisty czas jazdy (wzięty z licznika w rowerka)...
- DST 31.30km
- Czas 01:34
- VAVG 19.98km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura -3.0°C
- Podjazdy 205m
- Sprzęt Chudy
- Aktywność Jazda na rowerze
Roboczo - optymistyczniej :)
Piątek, 7 lutego 2020 · dodano: 07.02.2020 | Komentarze 0
Jakoś tak jak słoneczko świeci to się cieplej na duszy robi...
Mimo, iż wiaterek mroźny raczej, a rano było kilka stopni poniżej zera...
Z rzeczy najważniejszych:
Trekuś odebrany z warsztatu - to dobra wiadomość...
Ta zła to - Chudy wstawiony tamże... :)
Świetna - za parę dni komplet dwóch maszyn będzie gotowych w 100% do sezonu...
Poranek na Poniatoszczaku - jeszcze kilka dni temu o tej samej porze ciemnica była...
Już niedługo Słoneczko widoczne będzie - dzisiaj dopiero szykowało się do dnia pracy...
Gdzieś tu czy tam - moja fabryka :)
Powrocik - słoneczko w plecy, ale... w wieżowcach można znaleźć świetlne refleksy...




