Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PawelPOP z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 94631.58 kilometrów w tym 952.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 265566 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PawelPOP.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

150 plus

Dystans całkowity:8523.52 km (w terenie 26.00 km; 0.31%)
Czas w ruchu:368:37
Średnia prędkość:23.12 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:22925 m
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:160.82 km i 6h 57m
Więcej statystyk
  • DST 162.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 24.07km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 588m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wichurą przez Parki Dwa... Krajobrazowe

Sobota, 22 lutego 2020 · dodano: 22.02.2020 | Komentarze 0

Znowu na dzisiaj zapowiadali mocny wiatr...
Zasadniczo z kierunków południowych, ale w niektórych pogodach zachodni też się trafiał...
Przy takim wietrze szkoda się męczyć jeżdżąc w pętli, dużo wygodniej i efektywniej jest ustalić sobie wiatr w plecy.
W ostatnią niedzielę zrobiłem odstępstwo (Nuna mnie "wciągła") i 50 km męczyłem pod silny wiatr.

Ostatnio eksplorowałem kierunek północny - dzisiejszy wybór padł więc na najbliższe mi południe.
Już wczoraj był ustalony plan, który zakładał Warkę jako bazę wypadową, Kozienicki Park Krajobrazowy i Mazowiecki Park Krajobrazowy.
To i tak w założeniach ok 40 km pod wiatr, ale rano miało wiać mniej...
1,5 km od domu mam stację, z której rano jadą do Warki dwa pociągi - 5.51 i 6.53.
Oczywiście wstałem, aby pojechać tym wcześniejszym, ale przymrozek ciut mnie zniechęcił. Przełożyłem wyjazd na ten przed siódmą.

Co ma wisieć nie utonie, praktycznie nigdy nie wieszam, ale jakoś dzisiaj sam nie wiem czemu...


Niestety, ta KM-ka jedzie przez całą Stolicę więc czas przejazdu to 1:40 (na bilecie 72 km).
W konsekwencji z Warki ruszyłem przed 9-tą.

730-ka jest solidną, z eleganckim asfaltem drogą, do tego tuż za Warką od razu oferuje miły widoczek z piękną Pilicą w roli głównej...

Po niecałych 20 km droga ta przechodzi w 48-kę, której z kolei atrakcją jest znacznie bardziej kameralna Radomka.

Tutaj tej kameralności może nie widać bo to miejsce gdzie rozpoczyna się wiele spływów kajakowych...

48-ka prowadzi bezpośrednio do Kozienic, omijając KPK więc szybko się z niej zerwałem drogą bez numeru na Pionki.
Jakość ok, choć oczywiście nieco gorsza niż krajówka. Ale pusta aż nieprzyzwoicie...
Jedynym problemem całego tego wcześniej przejechanego odcinka był nasilający się wiatr od czoła, ale nieco z prawej strony. Z utęsknieniem czekałem lasu, który da osłonę.

Stało się to na końcu miejscowości o wdzięcznej i dźwięcznej nazwie jak poniżej


Droga znacznie się poprawiła, do tego wjechałem do pierwszego z zaplanowanych Parków Krajobrazowych.


Przepięknie pod każdym względem, no może jeszcze byłoby ładniej gdyby więcej oznak wiosny było...

Prawdziwy przełom dzisiejszej wycieczki czyli odwrócenie się do wiatru idealnie tyłem to wjazd na 737 w kierunku na Kozienice.


Asfalt bardzo w porządku, ale jakoś od początku mi się nie spodobała ta droga, nawet nie wiem dlaczego...

Choć po drodze trafiłem w miejscowości... Augustów na taką ładną knajpkę, niestety jeszcze zamkniętą. ale wygląda urokliwie.

Do 737 dość szybko się przyzwyczaiłem, ale do końca coś mi tu nie pasowało...


Tuż przed Kozienicami taka ścieżka się trafiła, akceptowalna nawet gdyby nie jeden krawężnik, na który mocno trzeba uważać...


Kozienic rowerowo nie lubię bo całe są w ścieżkach bardzo nieciekawej jakości, a na drodze zakazy. Na szczęście aktualnie główna droga biegnąca przez miasto jest  w remoncie i objazd puszczony jest obrzeżami...
Fotek Kozienic nie będzie bo mnie wnerwiają włodarze miasta lekceważeniem cyklistów

Po opuszczeniu Kozienic puściłem się żwawo z wiatrem 79-ką, którą z kolei z jakiegoś powodu lubię na całej niemal długości (a przynajmniej do Góry Kalwarii).

Jak zobaczyłem ten drogowskaz (poniżej) - poczułem się jakbym już był w domu prawie... Phi... 85...


Trafić aktualnie na taką miejscowość... Czy Chinów tam jest całe mnóstwo?
"Zamkłem" oczy, pogasiłem światła, przejechałem, ani jednego China nie widziałem więc chyba wirusa nie "zaciągłem"... :):):)

A wracając do "poważności"...
Zgodnie z planem 79-ka wcale długo nie miała mi towarzyszyć...
Ale jak to? - spyta ktoś... skoro tak ją lubisz... No i jak inaczej trafić do Warszawy...?
Otóż należy zjechać do Świerży Górnych i wciągnąć się na pokład promu samochodowo-osobowego. I już...
Prom ten pływa cały rok (pewnie z przerwą jak kra płynie - nie sprawdziłem), codziennie (w niedziele troszkę rzadziej chyba bo tak wygląda z rozkładu jazdy). Prom ten jest bardzo ważny bo daje możliwość przepłynięcia z prawej strony Wisły ludziom, którzy pracują w Elektrowni Kozienice - drugiej co do wielkości w Polsce elektrowni węglowej - znajdującej się na brzegu lewym.

Przepłynięcie kosztowało mnie 4 złocisze więc akceptowalnie...

A na drugim brzegu... całkiem się zagubiłem jakoś... słońce zaszło, trudniej było "nawigować". Ale kierunek na szczęście zachowałem w miarę dobry, Wisłę miałem z lewej. Chciałem szybko dotrzeć do 801-ki, ale trwało to dobrych kilka kilometrów (co widać na mapce). Może to i lepiej, że pobłądziłem, kilka ciekawych miejsc odkryłem...

Dopiero tutaj powróciła kontrola nad drogą...

Uffff...., nie pomyliłem się, skręciłem w lewo...

Za paręnaście kilometrów kolejna malownicza rzeczka Mazowsza - Wilga. W odróżnieniu od poprzednich dwóch (Pilicy, Radomki) - tą jeszcze nie spływałem kajakiem...

Drogowskaz poniżej nie jest przypadkowy.
Po pierwsze wiaterek jakoś tak jednak  z zachodu niekiedy zaciągał (czyli z lewej strony), a że był coraz bardziej huraganopodobny - niekiedy rzucało na boki i chęć skrętu w prawo i schowania się do lasu była coraz większa...
A po drugie - skoro w tytule jest o dwóch parkach - kitu wciskać nie można i ten drugi zaliczyć tez trzeba a nie tylko liznąć bokiem...

Tu (na Garwolin) jeszcze twardy byłem - nie skręciłem.

Ale już tu - jak najbardziej. Droga 739 to bardzo fajna droga, szczegółowiej pokazałem ją w relacji dwa albo trzy tygodnie temu.

Ale ostemplować się mogłem dopiero po minięciu Osiecka i skręcie w lewo na 862.
Mazowiecki Park Krajobrazowy - mój "przydomowy" a to tak było gdzieś na ok 110-tym kilometrze :)

Dzień bez 50-ki dniem straconym więc ze dwa kilometry nią przejechać musiałem - zdecydowanie największy ruch z całego dzisiejszego dnia...
Szybka ucieczka na Celestynów


Celestynów

Powtarzam to przy każdej okazji - ścieżka prowadząca do Otwocka wzdłuż torów kolejowych - WZORCOWA jest!!!

Nie ma wycieczki na południe bez Świdra - ostatniej w dniu dzisiejszym rzeczki Mazowsza...

Tradycyjnie mapka dzisiejszego kręcenia...


Jutro planowany odpoczynek, zapowiadają duuuużo solidnego deszczu i kolejny dzień z wiatrem - ma być paskudnie...
Mam jednakowoż nadzieję, że na krótką jazdę obowiązkową po lasach "przydomowego" MPK - jakieś okienko wyczaję :)




  • DST 151.30km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:59
  • VAVG 25.29km/h
  • VMAX 42.22km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 471m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie klasyczna pętelka z odskokiem do KPN

Niedziela, 16 lutego 2020 · dodano: 16.02.2020 | Komentarze 2

Po wczorajszym wypoczynku rowerowym dzisiaj musiałem coś wykombinować...
Planów miliony w głowie, ale większość padła w przedbiegach... Żadna pętla nie wchodzi w grę, za bardzo wieje...
Po burzy mózgów jednego mózgu - wybór padł na tradycyjną przy wietrze opcję: jak się nie zmęczyć a setkę wykręcić...
Spod domu do Ciechanowa mam równe 100, wiatr może nie do końca idealny (południowy, ale z pierwiastkiem zachodnim), ale to nieduża niedogodność, że wiać będzie w lewe plecy :)
Z Ciechanowa KM-ka 13:33 więc spokojnie dopiero około 9:00 mogę ruszyć. Ruszyłem parę minut wcześniej...
Słonko nieśmiało zza chmur wyglądało, wiaterek był coraz mocniejszy, temperatura rosła gwałtownie by w swoim dzisiejszym apogeum osiągnąć 12 stopni!!!! W lutym!!!! Na plusie!!!

Rzut oka na Stolicę z Siekierkoszczaka...
Te zielone to Chude Wojtki, nie mylić z ledwo ledwo widoczną, a stojącą w nurcie rzeki, Grubą Kaśką...


Z 10 km dalej - Centrum Olimpijskie

Tę ścieżkę (wzdłuż bulwarów a potem aż do Mostu Północnego) lubię i z przekonaniem polecam...

Jedyne 2 km w terenie dziś - Park Młociński.

W Łomiankach jak zawsze wpadłem na słynną już ulicę Rolniczą - przez niektórych szczerze nienawidzoną. Ja ją akceptuję mimo, iż ilość rodzajów ścieżek na tym ciągu aż do nowego Dworu - Guinness wymięka...
Próbowałem alternatyw dla niej co wprawne oko na mapie dojrzy - można się nadziać...
"Serwisówka" na którą trafiłem wzdłuż Siódemki - wygląda tak ...

Więc czym prędzej wróciłem jak syn marnotrawny na Rolniczą... :)

Ale... te próby na tyle przybliżyły mnie do Kampinoskiego Parku Narodowego, w którym w tym roku, ze wstydem się przyznam, jeszcze nie byłem - że postanowiłem zmienić plany.
Pomyślałem, że jak odskoczę nieco pod wiatr przez Truskawkę i Wiersze - to 579-ka z idealnym wiatrem poprowadzi mnie do Nowego Dworu Mazowieckiego, a do zaplanowanej KM-ki wsiądę może w Nasielsku, może w Kałęczynie (bo do Gołotczyzny nie zdążę już raczej)...

Już na obrzeżach KPN


Że ścieżki na tym odcinku są pokopane - wie każdy, pojawiają się, znikają, zmieniają strony, jadą pod prąd... jak nie pojedziesz człowieku to i tak źle będzie... Ale lubię ten odcinek, cisza, spokój i dwa samochody na kwadrans...
Ale że jeszcze śnieg momentami leży na poboczu - tego się nie spodziewałem...


Wisienka na torcie...

Kościółek w Wierszach poprzedzony oryginalną Drogą Krzyżową wzdłuż ulicy...

Wyskoczywszy na 579, tak jak się spodziewałem, wiatr idealnie w plecy pchał mnie z prędkością absurdalną aż do Wisły w NDM...

A fotce poniżej muszę chwilkę więcej poświęcić... Narew z mostu w Modlinie...
Eliza, znowu z Twojej klepki fotkę zrobiłem... Do tej klepki prawa autorskie nie zostały mi jeszcze udostępnione więc przepraszam, proszę, dziękuję i pozdrawiam :):):)
Chyba przepłoszyłem łabędzie :)

Po kosmicznie niejasnej i obiektywnie dziwnej ścieżce rowerowej (z, a jakże, zakazem na ulicy) w Modlinie - jak zawsze z ulgą i radością skręciłem w łąki "narewsko-wkrzańskie"...

Wkra w Pomiechówku z mostu drogowego z widokiem na kolejowy.

Droga na Nasielsk - rewelacja i wielka przyjemność...

No i po co ja zobaczyłem ten drogowskaz, no po co - ja się pytam??????
Zmienił on wszystko WSZYSTKO...
Z jakiegoś dziwnego powodu nagle coś kazało mi skręcić na nieznane mi Nunę i Krogule, hmmmm..., zamiast podążać zgodnie z planem na Nasielsk i spokojnego pociągu, który miał mnie zabrać z którejś stacji i zawieść do domu pod coraz większy wiatr...

Czy warto było? Teraz jeszcze nie wiem, ale czas będzie działał na korzyść tej decyzji, zdecydowanie...
Bo droga dość miła, a przede wszystkim jest konkretną alternatywą dla "zatirowanej" po kokardki 62-ki Pomiechówek-Serock


To już 632 z Nasielska na Dębe, jeszcze dramatu wietrznego nie było - las ciut chronił...


Ale na zaporze w Dębe - zapowiedź była co mnie czeka...


...więc profilaktycznie gwóźdź programu, alternatywne dla żeli wspomaganie mocy i wytrzymałości cyklisty :)

Oczywiście Wieliszew i jego ciemna strona... :)
Tu jeszcze miałem szansę zmienić zdanie i zamiast na mordewindzie polecieć - wsiąść do SKM-ki. Kto wie czy bym się nie skusił, ale o ile dobrze pamiętałem musiałbym z godzinkę poczekać albo pomknąć do Legionowa-Piaski.
A swoją drogą - czy wiecie - w tygodniu SKM-ka wydłużoną ma trasę aż do Radzymina - jest to alternatywa na wygodną ucieczkę na wschód bez konieczności telepania się po ulicach Stolicy i pobliskich zatłoczonych miejscowości...

A poniżej znowu...
Eliza, druga zapożyczona dziś klepka, już z większą swobodą dysponuję - mam pozwolone, tylko nie wiem czy w abonamencie... Więc tylko dziękuję i pozdrawiam :)

Ostatnie 35 km od Nieporętu do domu to mordęga pod wiatr, z najgorszą 10-ką km - pozbawioną ochrony (wiatr dmuchał od pyska od prawej nieco) ścieżką wzdłuż ulicy Żołnierskiej (631) - to już odczułem solidnie na udach i pewnie jutro jeszcze będę czuł :)

Mapka trasy, która na krechę miała być, a pętelką się stała niespodziewanie  :)




  • DST 151.60km
  • Teren 4.00km
  • Czas 06:55
  • VAVG 21.92km/h
  • VMAX 48.34km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 509m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka na pd-wsch plus wieczorna wzdłuż Wisły

Sobota, 8 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 1

Według prognozy pogody dzień zapowiadał się bajecznie (jak na luty oczywiście), temperatura po nocnych przymrozkach miała być  kilka stopni powyżej zera, piękne słońce i słaby wiatr z kierunków pd-zach.
Więc bojowo nastawiony zrobiłem sobie pobudkę 6.00. Ale wystarczyło wyjść na podwórko i spojrzeć na termometr, żeby troszkę ochłonąć i dać sobie jeszcze ze dwie godzinki.
Tak też zrobiłem, ruszyłem dopiero 8.30.
Kierunek... no własnie, wahałem się już siedząc na rowerze.
Przy aptece gdzie zwykle jest ostatni dzwonek czy skręcić w lewo na północ czy w prawo na południe... nie zdecydowałem i pedałowałem dalej na wschód...

Stara Miłosna - pamiętam czasy kiedy rósł tu las...


W Starej Miłosnej pojechałem do końca i skręciłem dopiero na Szosę Lubelską w kierunku południowym. Plan w głowie już był...
W Góraszce skręt z 17-ki na Boryszew. Po kilku kilometrach jadę już ścieżką rowerową, a w Duchnowie skręt w prawo na Kąck.

I tu już wjeżdża się w łąkowe klimaty...
Rzeczka Mienia...

I dalej na południowy wschód... Szeroko i pusto... A słonko zaczyna przygrzewać...

Kościół w Gliniance.

Malowniczy, przepięknie toczący swe wody Świder w Dobrzyńcu.


Planowany odcinek kilkukilometrowy po bezdrożach...

W miejscowości Rudzenko podjąłem doskonałą decyzję. Zwykle wpadam tam na 50-kę i jadę nią do Kołbieli i dalej na Górę Kalwarią. O ile odcinek Kołbiel-Góra Kalwaria jest przeze mnie lubiany to odcinka (ok 10 km) do Kołbieli z Rudzenka mocno nie lubię...
Więc szybko przeskoczyłem 50-kę i poszukałem jakiegoś w miarę  równoległego objazdu. Nadrabiając sporo kilometrów przez Oleksin, Grzebownik i Nowodwór kręciłem po bardzo zacnych asfaltach, do tego pustych i malowniczo położonych wśród lasów...

Tuz przed powrotem na 50-kę w okolicach Kołbieli - krótki odpoczynek regeneracyjny. Dwie kanapeczki plus to co na załączonym obrazku (mini pączusie jakby ktoś nie dopatrzył)... mniam...


Za Kołbielą znowu... Świder


Wcześniej wspomniany odcinek Kołbiel - Góra Kalwaria. Niby poważna droga z tirami, ale rowerzysta może tu spokojnie pojeździć sobie...

Dojeżdżając do 801 w okolicach Sobiekurska żal mi się zrobiło skręcać od razu na Warszawę. więc pojechałem kilka kilometrów dalej i dopiero odbiłem tuż przed Wisłą, na Glinki. Tam asfalty słabiutkie, ale są odcinki gdzie nie jest tak źle...

Krótki odpoczynek nad Rokolą (dawno odcięte od Rzeki spore starorzecze Wisły)

No i w końcu 801.

Na wysokości Karczewa takie oto... stawy znajdujące się u stóp nieczynnego już i zarośniętego wysypiska śmieci. Ale ładne są...


Po raz ostatni Świder. Być może wycieczka moja dzisiejsza powinna nosić nazwę: Wzdłuż Świdra, przecinałem go wielokrotnie... Kiedyś na pewno taką trasę i relację wyprodukuję...

Jeszcze 15 km i w domu...
No tak, ale już dojeżdżając do domu wiedziałem, że to jeszcze nie koniec.

Zjadłem obiad, obejrzałem skoki i... ruszyłem na północ, a dokładnie do Mostu Północnego i z powrotem drugą stroną Rzeki......

Lewobrzeżna Warszawa widziana z brzegu prawego...

Po drodze odwiedziny znajomych, dość przeciągnięte w czasie...

Kładka Żerańska około godziny 22:30

W domu pół godzinki przed północą...
Piękny to był i bardzo urodzajny rowerowo dzień... :)
W lutym przeskoczyć 150 km to niezły wynik... przynajmniej jak dla mnie... :):):)

I mapka całej aktywności...

PS do mapki...
Strava, mimo, iż na czas odpoczynku ją zawiesiłem - w jakiś sposób się obudziła i pracowała...
Dlatego oryginalne z mapki 8h 25m zamieniłem na rzeczywisty czas jazdy (wzięty z licznika w rowerka)...