Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PawelPOP z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 81650.13 kilometrów w tym 952.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 220674 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PawelPOP.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

MPK

Dystans całkowity:9187.04 km (w terenie 544.00 km; 5.92%)
Czas w ruchu:413:04
Średnia prędkość:22.24 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:20529 m
Liczba aktywności:81
Średnio na aktywność:113.42 km i 5h 05m
Więcej statystyk
  • DST 62.30km
  • Czas 02:51
  • VAVG 21.86km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 199m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorne do DK50 i z powrotem

Wtorek, 24 marca 2020 · dodano: 24.03.2020 | Komentarze 0


Tak sobie dzisiaj zdalnie pracowałem planując pod wieczór na krótką przejażdżkę się wybrać.
A tu grom z jasnego nieba - zakaz wychodzenia z domu!
Pierwsza myśl - no to sobie pojechałem...
Dopiero po chwili dotarło, że to od jutra...
To tym bardziej trzeba ruszyć... 16:00 gotów byłem...

Wiatr równy ze wschodu (z domieszką chyba południa nawet) więc pojechałem sobie na południe za osłonę od wiatru mając z lewej strony wielki las Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.


Czas zarazy i pracy zdalnej spowodował, ze kilka dni temu na zakupy do internetu z nagła ruszyłem i wczoraj paczka przyszła do paczkomatu. Jestem tradycjonalistąa ale w nowej rzeczywistości postanowiłem spróbować nowych rzeczy.

Zestawik Shimano... trzyma nogę jak cholera!

Dalej wzdłuż lasu na południe.


Świder jak zawsze na miejscu.

Za Otwockiem las "przestawił" się na drugą stronę ścieżki, za to słoneczko cieplutkich wieczornych barw nabrało.

DK50 to kres jazdy na południe, na liczniku ciut pod 30 km. Skręt w prawo.

Po kilku kolejnych kilometrach 50-ką ponowny skręt w prawo, przez wsie na Karczew.

Do Karczewa nie dojechałem, skusił mnie fajny asfalcik w lewo, którym dotarłem do 801-ki. Powoli dzień dobiegał końca.

Ciemności nastały tak z 15 km od domu. Droga ta przebiegła spokojnie.


Pętelka dzisiejsza na rysunku...


Po dotarciu do domu okazało się, że w kolejnych dniach nie trzeba chyba będzie chować się przed policją na rowerze.
Byleby w pojedynkę pedałować co dla mnie chlebem powszednim jest...
Ufffff....




  • DST 53.70km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 20.52km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spacerowo po MPK

Niedziela, 15 marca 2020 · dodano: 15.03.2020 | Komentarze 0


Pogoda zaiste piękną dzisiaj była...

Co prawda wczesnym rankiem dobrze mroziło, ale jak słoneczko zaczęło operować to te 5 czy 6 stopni było.
Wiaterek do umiarkowanego, deczko z południa, deczko z zachodu...
Aż się prosiło o jakieś "setki kilometrów".

Ale ja niestety... nie znalazłem jakoś  pokładów chęci aby zakręcić godniej...
Ta paskudna zaraza z tyłu głowy siedzi i nie pozwala (przynajmniej mnie) czerpać oczekiwanej radości z jazdy na rowerku.


Na początek kontrola postępów prac na budowie obwodnicy południowej.


Świder jak zawsze na swoim miejscu :)


Troszkę nietypowo (bo minąwszy Otwock lewymi obrzeżami za torami) dotarłem do ulubionej ścieżki prowadzącej wzdłuż MPK. 

Równie nietypowo (nie planowałem, to był impuls) przed Celestynowem skręciłem w prawo, w las. Rowerek nie był Chudym góralem na solidnych oponach tylko delikatnym Trekusiem na prawie kolarskich kołach - to i momentami lekko nie było...

Niemieckich fortyfikacji w tamtej części MPK okolicy mało nie jest

Rozjazdów tez sporo, na szczęście dobrze opisane.

Czerwona Droga. To historia tragiczna. Budowana przez Niemców w czasie II wojny światowej, raczej nie swoimi rękami. Zabarwienie pochodzi od cegieł, ponoć część z nich pochodziła z burzonej Warszawy, gdzieniegdzie jest ta droga bardzo utwardzona i widać czerwony gruz ceglany...


Ludzi wyległo bardzo dużo co widać na obrzeżach MPK

I znowu Świder, jakieś 2 kilometry od miejsca z fotki na początku.

Powrót jak prawie zawsze z południa - drogą 801 oraz solidną ścieżką wzdłuż niej.

Wycieczka choć krótka- ciekawa. Jedynie rowerek nie ten co trzeba...


Kategoria 50 plus, MPK, W Pętli


  • DST 175.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 07:46
  • VAVG 22.53km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 594m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wagary. Na południowy wschód.

Wtorek, 3 marca 2020 · dodano: 03.03.2020 | Komentarze 0

Rano wstałem do pracy. Jak zwykle przed szóstą.
Spojrzałem za okno, spojrzałem na prognozę pogody...
Zrezygnowałem z fabryki...
SMS do Szefostwa, że potrzebuję urlop na rower. Już z tym nie walczą. Pogodzili się. A ja nie muszę kłamać, że coś wypadło... :)
Decyzja jest - to teraz kierunek.
Prognoza mówi, ze będzie wiaterek z południowego wschodu, najpierw słaby, z czasem mocniejszy.
Czyli kierunek jasny - pod wiatr, rano nie będzie mocno w twarz, na powrocie będzie mocniej w plecy.
Teraz odległość. Ma padać dopiero około 17-tej. Czyli parę godzin pojeździć można...

No to w drogę...
Standardowo do Falenicy, potem ścieżką do 801, ścieżka wzdłuż niej. Skręt na Otwock na 15-tym kilometrze...

Świder - jak zawsze pierwszy na fotce... 


Przebrnąłem Otwock i wypadam na ulubiona ścieżkę na Celestynów. Klasyka gatunku, ścieżka mistrz!

Schody zaczęły się w Celestynowie. Uparłem się na kierunek Człekówka, niestety brak przejazdu, przekopana droga.
Wymyśliłem skrót lasem, pogubiłem trop, wpakowałem się w piachy.

Ale las piękny...


Na 50-kę trafiłem nie tam gdzie planowałem, kilka km i skręt na oczekiwaną Człekówkę, dalej Chrosna, Kąty, w Lubicach dobijam do S17. Troszkę jadę wzdłuż widoczną z prawej strony serwisówką... Solidna i nowa!

Przerzucam się na lewą stronę i spotykam taki domek liliputa, raklamówka to jest...

Po lewej stronie od S17 łatwo nie było, przekombinowałem znowu...


Ale dotarłem szczęśliwie do Parysowa (chyba tak odmienia się Parysów?).
Kościół jest godny i widoczny z bardzo daleka...

Tu już znana dobrze 805-ka, plan dojechać do Dziecinowa...

Przy ponownym przekraczaniu zwrotnym S17-ki musiałem jednak sprawdzić jak się ma serwisówka. Zmieniłem więc plany, porzuciłem 805 i w lewo ruszyłem na Garwolin.

Serwisówka gorszej jakości na tym odcinku, ale za to jaka super piękna przeprawa dla ślimaków, dzików i łosiów...

W Miętnem w lewo na Maciejowice i tym sposobem znalazłem się na 76-ce, która bieg swój kończy w Wildze...

Droga dość szybko łagodnie zmienia bieg z kierunku południowego na bardziej pożądany zachodni...
Do tego biegnie wzdłuż wijącej się nieopodal ślicznej Wilgi.

Są i inne atrakcje po drodze


76-ka jest... dziwna. Bardzo solidny asfalt, na końcowym odcinku ma nawet taką ciekawą ścieżkę jaką widać na następnej fotce, nie jest to jednak na szczęście ścieżka rowerowa.
Droga ta ma na swojej drodze kilka miejscowości (m.in. Stoczek, Trzcianka), które rozciągają się na długim odcinku drogi, ale są bardzo "płytkie" czyli całą miejscowość skupia się wzdłuż drogi. Ruch może nie za duży, ale tirów trochę mnie minęło. Chyba nie chciałbym mieszkać nad 76-ką...

W Wildze skręciłem w 801, w planie mając już proste 50 do domu.

Ale... musiałem zobaczyć ten kościół z XVIII wieku


Kościół super, niestety ekipa budowlana pracowała ostro, następnym razem przedstawię ładniej.


No ale skoro już tam byłem... postanowiłem nie wracać na 801 tylko objechać wzdłuż Wilgi i Wisły

Rozlewisko Wilgi nieopodal ujścia do Wisły - inna to rzeka niż kilkanaście kilometrów (i kilka fotek) wcześniej...


Królowa Polskich Rzek w Gusinie.

Cały ten objazd w takiej oto scenerii, jeden wielki sad...

W Sobieniach-Jeziorach znowu dopadłem 801. Ale... Osieck i 739 kusiły... Pojechałem prosto...

739 w całej okazałości. Cud miód i w ogóle...

Znowu 805 i tym razem Osieck. Ale teraz zachowałem zimną krew i nie kombinowałem. Prostą drogą na północ, do domu...

Na 50-ce myślałem czy by nie polecieć na jakieś Całowanie, ale zmęczony byłem, skręciłem w prawo...

Malutki kryzysik dopadł mnie na dojeździe do Otwocka. Słabo jadłem w trasie. Żelki Haribo uratowały!

Ostania fotka. Smutna. Takim ścieżkom (okolice Józefowa, Michalina) mówimy zdecydowane NIE!
Szczególnie, że w okolicy jest sporo naprawdę fajnych asfaltowych ścieżek...

Krotko o pogodzie. Jak na początek marca bajkowa. W porywach 13 stopni, niekiedy lekkie słoneczko. Wiaterek umiarkowany, ciepły raczej. Padać nieznacznie zaczęło ok. 16.30 :)

Mapka owocnego pedałowania...




  • DST 32.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 104m
  • Sprzęt Chudy
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypoczynkowo po lesie

Niedziela, 1 marca 2020 · dodano: 01.03.2020 | Komentarze 0


Pogoda dziś przepiękna była...
Ja jednak tylko kilka km po lesie...

I mapka wypoczynku... :)


Kategoria Do 50, MPK, MTB


  • DST 31.90km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 17.09km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 111m
  • Sprzęt Chudy
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielny krótki wypoczynek w lesie

Niedziela, 23 lutego 2020 · dodano: 23.02.2020 | Komentarze 0


Dziś zgodnie z planem - wypoczynkowo.
Aby mieć pewność, że zdążę przed zapowiadanym deszczem - spacerek po leśnych ścieżkach odbył się w godzinach śniadaniowych. Oczywiście przystosowanym do takich jazd Chudym. Las to dodatkowy atut w postaci "tam niewiania"...
Wszystko udało się znakomicie :)


Kategoria Do 50, MPK, MTB, W Pętli


  • DST 162.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 24.07km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 588m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wichurą przez Parki Dwa... Krajobrazowe

Sobota, 22 lutego 2020 · dodano: 22.02.2020 | Komentarze 0

Znowu na dzisiaj zapowiadali mocny wiatr...
Zasadniczo z kierunków południowych, ale w niektórych pogodach zachodni też się trafiał...
Przy takim wietrze szkoda się męczyć jeżdżąc w pętli, dużo wygodniej i efektywniej jest ustalić sobie wiatr w plecy.
W ostatnią niedzielę zrobiłem odstępstwo (Nuna mnie "wciągła") i 50 km męczyłem pod silny wiatr.

Ostatnio eksplorowałem kierunek północny - dzisiejszy wybór padł więc na najbliższe mi południe.
Już wczoraj był ustalony plan, który zakładał Warkę jako bazę wypadową, Kozienicki Park Krajobrazowy i Mazowiecki Park Krajobrazowy.
To i tak w założeniach ok 40 km pod wiatr, ale rano miało wiać mniej...
1,5 km od domu mam stację, z której rano jadą do Warki dwa pociągi - 5.51 i 6.53.
Oczywiście wstałem, aby pojechać tym wcześniejszym, ale przymrozek ciut mnie zniechęcił. Przełożyłem wyjazd na ten przed siódmą.

Co ma wisieć nie utonie, praktycznie nigdy nie wieszam, ale jakoś dzisiaj sam nie wiem czemu...


Niestety, ta KM-ka jedzie przez całą Stolicę więc czas przejazdu to 1:40 (na bilecie 72 km).
W konsekwencji z Warki ruszyłem przed 9-tą.

730-ka jest solidną, z eleganckim asfaltem drogą, do tego tuż za Warką od razu oferuje miły widoczek z piękną Pilicą w roli głównej...

Po niecałych 20 km droga ta przechodzi w 48-kę, której z kolei atrakcją jest znacznie bardziej kameralna Radomka.

Tutaj tej kameralności może nie widać bo to miejsce gdzie rozpoczyna się wiele spływów kajakowych...

48-ka prowadzi bezpośrednio do Kozienic, omijając KPK więc szybko się z niej zerwałem drogą bez numeru na Pionki.
Jakość ok, choć oczywiście nieco gorsza niż krajówka. Ale pusta aż nieprzyzwoicie...
Jedynym problemem całego tego wcześniej przejechanego odcinka był nasilający się wiatr od czoła, ale nieco z prawej strony. Z utęsknieniem czekałem lasu, który da osłonę.

Stało się to na końcu miejscowości o wdzięcznej i dźwięcznej nazwie jak poniżej


Droga znacznie się poprawiła, do tego wjechałem do pierwszego z zaplanowanych Parków Krajobrazowych.


Przepięknie pod każdym względem, no może jeszcze byłoby ładniej gdyby więcej oznak wiosny było...

Prawdziwy przełom dzisiejszej wycieczki czyli odwrócenie się do wiatru idealnie tyłem to wjazd na 737 w kierunku na Kozienice.


Asfalt bardzo w porządku, ale jakoś od początku mi się nie spodobała ta droga, nawet nie wiem dlaczego...

Choć po drodze trafiłem w miejscowości... Augustów na taką ładną knajpkę, niestety jeszcze zamkniętą. ale wygląda urokliwie.

Do 737 dość szybko się przyzwyczaiłem, ale do końca coś mi tu nie pasowało...


Tuż przed Kozienicami taka ścieżka się trafiła, akceptowalna nawet gdyby nie jeden krawężnik, na który mocno trzeba uważać...


Kozienic rowerowo nie lubię bo całe są w ścieżkach bardzo nieciekawej jakości, a na drodze zakazy. Na szczęście aktualnie główna droga biegnąca przez miasto jest  w remoncie i objazd puszczony jest obrzeżami...
Fotek Kozienic nie będzie bo mnie wnerwiają włodarze miasta lekceważeniem cyklistów

Po opuszczeniu Kozienic puściłem się żwawo z wiatrem 79-ką, którą z kolei z jakiegoś powodu lubię na całej niemal długości (a przynajmniej do Góry Kalwarii).

Jak zobaczyłem ten drogowskaz (poniżej) - poczułem się jakbym już był w domu prawie... Phi... 85...


Trafić aktualnie na taką miejscowość... Czy Chinów tam jest całe mnóstwo?
"Zamkłem" oczy, pogasiłem światła, przejechałem, ani jednego China nie widziałem więc chyba wirusa nie "zaciągłem"... :):):)

A wracając do "poważności"...
Zgodnie z planem 79-ka wcale długo nie miała mi towarzyszyć...
Ale jak to? - spyta ktoś... skoro tak ją lubisz... No i jak inaczej trafić do Warszawy...?
Otóż należy zjechać do Świerży Górnych i wciągnąć się na pokład promu samochodowo-osobowego. I już...
Prom ten pływa cały rok (pewnie z przerwą jak kra płynie - nie sprawdziłem), codziennie (w niedziele troszkę rzadziej chyba bo tak wygląda z rozkładu jazdy). Prom ten jest bardzo ważny bo daje możliwość przepłynięcia z prawej strony Wisły ludziom, którzy pracują w Elektrowni Kozienice - drugiej co do wielkości w Polsce elektrowni węglowej - znajdującej się na brzegu lewym.

Przepłynięcie kosztowało mnie 4 złocisze więc akceptowalnie...

A na drugim brzegu... całkiem się zagubiłem jakoś... słońce zaszło, trudniej było "nawigować". Ale kierunek na szczęście zachowałem w miarę dobry, Wisłę miałem z lewej. Chciałem szybko dotrzeć do 801-ki, ale trwało to dobrych kilka kilometrów (co widać na mapce). Może to i lepiej, że pobłądziłem, kilka ciekawych miejsc odkryłem...

Dopiero tutaj powróciła kontrola nad drogą...

Uffff...., nie pomyliłem się, skręciłem w lewo...

Za paręnaście kilometrów kolejna malownicza rzeczka Mazowsza - Wilga. W odróżnieniu od poprzednich dwóch (Pilicy, Radomki) - tą jeszcze nie spływałem kajakiem...

Drogowskaz poniżej nie jest przypadkowy.
Po pierwsze wiaterek jakoś tak jednak  z zachodu niekiedy zaciągał (czyli z lewej strony), a że był coraz bardziej huraganopodobny - niekiedy rzucało na boki i chęć skrętu w prawo i schowania się do lasu była coraz większa...
A po drugie - skoro w tytule jest o dwóch parkach - kitu wciskać nie można i ten drugi zaliczyć tez trzeba a nie tylko liznąć bokiem...

Tu (na Garwolin) jeszcze twardy byłem - nie skręciłem.

Ale już tu - jak najbardziej. Droga 739 to bardzo fajna droga, szczegółowiej pokazałem ją w relacji dwa albo trzy tygodnie temu.

Ale ostemplować się mogłem dopiero po minięciu Osiecka i skręcie w lewo na 862.
Mazowiecki Park Krajobrazowy - mój "przydomowy" a to tak było gdzieś na ok 110-tym kilometrze :)

Dzień bez 50-ki dniem straconym więc ze dwa kilometry nią przejechać musiałem - zdecydowanie największy ruch z całego dzisiejszego dnia...
Szybka ucieczka na Celestynów


Celestynów

Powtarzam to przy każdej okazji - ścieżka prowadząca do Otwocka wzdłuż torów kolejowych - WZORCOWA jest!!!

Nie ma wycieczki na południe bez Świdra - ostatniej w dniu dzisiejszym rzeczki Mazowsza...

Tradycyjnie mapka dzisiejszego kręcenia...


Jutro planowany odpoczynek, zapowiadają duuuużo solidnego deszczu i kolejny dzień z wiatrem - ma być paskudnie...
Mam jednakowoż nadzieję, że na krótką jazdę obowiązkową po lasach "przydomowego" MPK - jakieś okienko wyczaję :)




  • DST 103.20km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 23.02km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka wzdłuż Wisły, przez Osieck i MPK

Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 0

Pogodowo dzisiejszy dzień zapowiadany był podobnie jak wczorajszy, z tym, że z biegiem dnia miał narastać wiatr południowy (z odchyłem zachodnim).
Wczorajsze półtorej stówki o dziwo nie zrobiło na moich nóżkach wrażenia, ale łeb nie wytrzymał chyba nadmiaru powietrza.
Obudziłem się dziś zgodnie z planem około siódmej, ale czaszka niestety napierniczała... 
Szybkie dwie kanapki, żeby na czczo nie brać proszka przeciwbólowego i powolne krzątanie poranne...
Wyjazd 10:30 nie dawał podstaw, że to będą dobre kilometry, ale tak sobie ułożyłem plan, żeby w każdym momencie dołożyć jakąś cząsteczkę dodatkową.
Wiatr południowy jeszcze nie wiał za mocno więc ruszyłem na południe własnie, żeby wracać z nasilającym się wiatrem w plecy...
W planach prosta rundka, 801 i 50 do Góry Kalwarii, powrót przez Gassy i Most Łazienkowski, to taka standardowa ok. 70-cio kilometrowa spokojna rundka...

Na początek jak zawsze przy takiej trasce - Świder :)

Dalej liczne wioski wzdłuż Wisły, jak widać byłem nawet we Władysławowie, niestety morza nie uwidziałem...


W Glinkach nie mogłem sobie odmówić i zboczyłem paręset metrów nad pobliską Wisłę

Wzdłuż Wisły szedł już solidny wiatr, ale na brzegu było jeszcze spokojnie.
Postanowiłem coś zjeść, jak to często w moim przypadku, było to coś słodkiego :)

Najedzony, napity, pod trasą Mińsk Maz-Grójec musiałem podjąć decyzję. Na Górę Kalwarię zgodnie z planem czy korekta tegoż. Głowa odpuszczała, do tego nie bardzo miałem ochotę (wybaczcie) na tłumną jazdę gassówką więc...

... pomknąłem jeszcze na południe wzdłuż wału, minąłem Kosumce i dopiero w Dziecinowie zatrzymałem się na fotkę malowniczego jeziorka...


Dalej 805 na Osieck. Wsi spokojna, wsi wesoła... Warszawice...

I zaraz wjechałem na teren Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, który towarzyszył mi będzie do końca dnia...

W oddali widać już Kościół w Osiecku.

A tu już prawie Pilawa. "Prawie" robi różnicę bo...

... tuż przed nią skręciłem w trochę nieznane, bez spojrzenia w mapę skręciłem na Augustówkę, ryzyko było chyba nieduże bo po skręcie jechałem na północ i z wiatrem czyli chyba w tym miejscu zaczął się powrót...

To był strzał  w dziesiątkę! Odkryłem nowy ciąg drogowy, który w przyszłości się na pewno przyda, a jakościowo rewelka!

Dopiero jak ten znak zobaczyłem znowu miałem kontrole nad trasą, tu już jeździłem tylko niedaleko zwykle odbijałem w las (bo z reguły podobną pętelkę jeżdżę w przeciwnym kierunku)...

Hm... Na 50-kę jestem jednak skazany zawsze gdy jadę na południe... Na dalszym planie fabryka/piekarnia Oskroba...

Ale dosłownie kilometr utrzymałem się na 50-ce, sprytnie skręciłem w prawo na Celestynów. Tamtejsza droga wśród lasów jest cudowna i zwykle w weekend pusta...

Później jeszcze kolejna radocha, ta kilkukilometrowa ścieżka rowerowa wzdłuż torów (obecnie nieczynnych) jest, moim skromnym zdaniem, wzorcowa!!!


W Otwocku jakbym cofnął się w czasie o jakiś miesiąc czy ciut więcej... Nadal świątecznie :):):)


Ostatnia fotka z wycieczki na południe nie może być inna... Poznajecie tę rzeczkę? Tutaj akurat w miejscowości co ma nazwę taka samą... :)

To było wspaniałe, doskonale wykorzystane 95 kilometrów...

Pozostałe 8, które dopisane są do mapki i rachunku to standardowa przejażdżka na siatkę i z niej :)

To był doskonały, przepiękny LUTOWY weekend :):):)




  • DST 35.10km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 17.12km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Chudy
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekki spacerek po MPK

Sobota, 1 lutego 2020 · dodano: 01.02.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj było tak ciepło... Ponad 10 stopni...
A mnie... się nie chciało...
Zarówno głowa jak i nogi mówiły - odpoczynek... po mocnym styczniu...
Cóż, nie było co dyskutować.
Owocem kompromisu był spacerek po kawałku Mazowieckiego Parku Krajobrazowego...
Na taki spacer wybór rowerka jest oczywisty.
Chudy uwielbia las :)

Mimo ostatnich deszczowych dni w lesie umiarkowanie mokro. bo i tereny tu raczej twarde oraz piaszczyste...


... sporo górek i korzeni...

Jak zawsze dopiero przeprawa za przyszłą Trasę Południową ubłociła ciut rowerek...

Nad "Morskie Oko" w Aleksandrowie zawsze dojeżdżam przypadkowo i jestem zaskoczony :)


Stan rowerka i obuwia za połową dystansu nadal w porządku, większych ubłoceń brak...

Na powrocie "śmigłem" sobie z wiatrem Trasą Południową, za kilka miesięcy ma już tu być większy ruch :)

A na koniec kilka fotek z lasu, w każdą pogodę i porę roku tu jest pięęęęknie...

Tradycyjna mapka


Luty rozpoczął się od wciąż nietypowej pogody...
Czy przyjdzie jeszcze zima czy to już ku Wiośnie idzie?
Czas pokaże :)


Kategoria Do 50, MPK, MTB


  • DST 116.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 21.51km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Mazowieckiego Parku Krajobrazowego

Niedziela, 26 stycznia 2020 · dodano: 26.01.2020 | Komentarze 0

Wczorajsza wieczorna przejażdżka tylko mnie podkręciła, żeby w niedzielę depnąć ciut dalej. Plany były... no nie, nie było konkretnych. Jakoś tej zimy jeżdżę tam gdzie mnie rano natchnie...
No więc rankiem stwierdziłem, że jednak na południe. Pogoda wydawała się być stabilna, wiaterek nieduży, raczej z zach-pd, temperatura miła czyli ciut ponad zero (no nie wierzę, że napisałem, że ta temperatura miła jest).
Dawno (ze dwa miesiące już) nie jechałem moim podstawowym szybkim przerzutem na południe czyli DK17 - Trasą Lubelską. Ona teraz jest w całkowitej przebudowie więc nie do końca wiedziałem co mnie tam spotka. Aczkolwiek chciałem bardzo dotrzeć do węzła Kołbiel czyli skrzyżowania 17-ki z 50-ką, tam ponoć ostatnio dzieje się najwięcej.

Do Lubelskiej mam niecałe 9 km, po drodze mijam Centrum Zdrowia Dziecka

Wbijam się na 17-kę (niby z nazwy to już jest S17, ale faktycznie na to jeszcze nie zasługuje), ogólnie plac budowy, ale rowerkiem można poszaleć, dużo pasów jest jeszcze w robocie i są przypadkowe szerokie "ścieżki rowerowe"


Wszystko byłoby dobrze i cudnie gdyby nie fakt, że nawet nieduży wiaterek w pysk w tej temperaturze, na wolnych przestrzeniach, daje odczucie chłodu. Dlatego też dość szybko odbiłem w prawo "do lasu". Od wschodniej strony Otwock zdobywam niezwykle rzadko... :)


Ścieżka nawet w porzo, ale jednak widać, że rowerzysta jest tu traktowany troszkę po macoszemu... Na kolarzówce co chwilka trzeba by podskakiwać nieznacznie na wszelkich wjazdach z boku... Dla mojego Trekusia no prolemos...

A to już z 5 km dalej, skręciłem w lewo na Celestynów. Niby nadal teren w jurysdykcji Otwocka, ale ścieżka... BOMBA! To musiał projektować ktoś kto jeździ na rowerku :)

Malutki ledwie minusik, że jednak kilka razy ścieżka zmienia stronę jezdni...

To już centrum MPK

Ale ale... przecież koniecznie chciałem zobaczyć węzeł Kołbiel. Więc przed Celestynowem w lewo i przez tory.
Jakby ktoś się zastanawiał dlaczego na południe pociągi jeżdżą prawie przez Mińsk Mazowiecki - oto odpowiedź :):):)

Asfalcik fajny mimo, mimo iż kończy się on nigdzie bo...

...z tej strony węzeł Kołbiel dla samochodów jeszcze nieosiągalny. Ale rowerek rządzi i daje radę!
Cel główny spełniony - veni vidi vici :):):)


50-kę, mimo iż lubię na odcinku Kołbiel-Góra Kalwaria opuściłem szybko. "Ciągło" mnie dalej na południe...

.... ale ciągło też do lasu. Tutaj rozpoczyna się 5-cio kilometrowy jedyny dziś odcinek nie asfaltowy...

... przepiękny jak cały MPK :)

W okolicach Ponurzycy asfalciki ciut cienkie więc i zmęczenie narosło...

... więc... krótka historia pewnego odpoczynku... mniam mniam :)

Dalej to już troszkę po śladach sprzed tygodnia. Skręt w lewo w 862. Doskonała jest na tym odcinku.


A dalej niespodziewanie... skręciłem w prawo. W oddali widać Osieck, ale ja zdecydowałem skręcić wcześniej, na Dziecinów. 

805-kę bardzo lubię choć jest bardzo zróżnicowana jakościowo. Jak robię rundkę w cieplejszych porach roku gdzieś pod Mińskiem Mazowieckim czy Węgrowem to staram się wracać przez Siennicę i często na tę stronę Trasy Lubelskiej właśnie 805-ką podróżuję. Gdyby tylko nie było tyle śmieci...

W Dziecinowie nie skręciłem klasycznie w 801 na Stolicę tylko poleciałem prosto w kierunku Wisły, na Kosumce.

Kilometrowy skrócik wałem i dalej jadę przez Glinki i Władysławów (nie mylić z Władysławowem)

Asfalt słaby raczej wzdłuż walu, no ale ta trasa jest idealnie równoległa do gassówki z drugiej strony Rzeki, tyle, że tu rowerzysty nie uwidzisz...

Wcześniej przecięta 801-ka doczekała się mojego rowerka dopiero jakieś 10 km później, w Otwocku Wielkim.

Tradycyjny rzut oka na Świder...

... i prawie już w domu. Ścieżka wzdłuż drogi 801 jest bardzo zacna choć nie jest jeszcze połączona z odcinkiem przy Moście Południowym. ale mam nadzieję - będzie!

Miała być dzisiaj inspekcja Trasy Lubelskiej a wyszła niechcący rundka wokół Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Cudna to rundka, zależnie od rowerka (szosa, trek, góral czy... Wigry) można dostosować jakość nawierzchni...


PS. Do rachunku wyniku dodane tradycyjne wieczorne niedzielne 8 km na siatkówkę oraz 2 km na myjnię z porzuconym dwa tygodnie wcześniej w stanie wielkiego ubłocenia mtb-wym Chudym.
Bo od jutra to góral będzie woził mnie do fabryki. Trekuś dzisiaj robił już bokami, sypie się coraz bardziej, wcześniej w tym roku pójdzie na remont kapitalny... :)




  • DST 61.60km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:59
  • VAVG 15.46km/h
  • VMAX 47.56km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 225m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

MPK i WOŚP

Niedziela, 12 stycznia 2020 · dodano: 12.01.2020 | Komentarze 1

Dzisiejszy dzień zapowiadano jako dość ciepły i słoneczny.
Hmmm...
Słońce nawet świeciło czasami, ale z tym ciepłem... owszem, jak na styczeń to nieźle, ale wiatr, mimo iż taki raczej południowo-zachodni, był zimny i momentami solidny...
Zadziałałem więc bardzo zachowawczo.
Najpierw góral Chudy wzięty w obroty i niespieszny spacer po lesie. Do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego mam rzut beretem więc górala za bardzo nie zmęczyłem na asfaltach, a jak już wjechaliśmy w las... to super było...




Jest gdzie tam pojeździć, ta mapka to oczywiście tylko jedna z wielu tras obejmująca tylko północny kawałeczek kompleksu...


Oznakowanie jest bardzo dobre, aż niekiedy szkoda, że tak wiele drzew zostało pomalowanych...


Tutejsze lasy są raczej piaszczyste - czyli nawet po ostatnich deszczach błota brak (oczywiście poza odcinkami bagnistymi, no ale tych z roku na rok jakby coraz mniej)...

Glinę i błoto znajdziemy raczej tylko wzdłuż budowy obwodnicy południowej...

Po przeskoczeniu jej znowu sucho i pięknie...

Na powrocie zaliczyłem troszkę asfaltowych odcinków, tutaj rzut oka na budowaną trasę z jeszcze nieczynnego wiaduktu...

A wieczorkiem.... zmiana rowerka na Treka i ruszyłem do Jurka po serduszko :)
W Stolicy działo się, oj działo...

Na Nowym Świecie zabytkowe autobusy...

W Centrum czerwony Pałac Kultury...

Jurka słyszałem, ale nie widziałem, tak samo jak posłuchałem Agnieszki Chylińskiej, ale bez wizji. Bo z rowerkiem dopchać się w okolice sceny na Placu Bankowym nie sposób było.

Serduszko zdobyłem

Światełko z dala obejrzałem

Od ludzi odetchnąłem dopiero gdzieś na Krakowskim Przedmieściu, z trudem przebiwszy się przez stare Miasto...

Średnia z dnia okrutnie niziutka wyszła. W lesie się poszwendałem to i szybko być nie mogło...


A w mieście... ciężko się z tłumem szybko przemieszczać... 


Kategoria 50 plus, MPK, MTB, W Pętli