Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PawelPOP z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 94631.58 kilometrów w tym 952.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.81 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 265566 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PawelPOP.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

100 plus

Dystans całkowity:26393.56 km (w terenie 367.00 km; 1.39%)
Czas w ruchu:1177:43
Średnia prędkość:22.41 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:67650 m
Liczba aktywności:233
Średnio na aktywność:113.28 km i 5h 03m
Więcej statystyk
  • DST 110.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 22.37km/h
  • VMAX 46.47km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 255m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

W stronę słońca - Pętelka przez Osieck i Górę Kalwarię

Niedziela, 19 stycznia 2020 · dodano: 19.01.2020 | Komentarze 0

Dziś z urzędu niejako kierunek wycieczki był jasny i oczywisty. Tak jak wczoraj przy aptece skręciłem w lewo czyli na północ - tak dziś skręciłem w prawo czyli na południe...
Ale czy cokolwiek wskazywało, że to będzie wycieczka w stronę słońca? Ja tego tak nie widziałem. Co prawda okularki założyłem przeciwsłoneczne, ale w torbie gotowe do natychmiastowego użytku czekały rozjaśniające...


Pierwsze zatrzymanie to tradycyjna kontrola budowy Trasy Południowej. Coś się dzieje...

Ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Bysławskiej w Falenicy jak i potem wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego aż do skrętu na Józefów - doskonała :)

Słoneczny Świder


Lubię 801 mimo, iż pobocze coraz bardziej zdegradowane

Moja ulubiona DK 50. Na odcinku od prawie Góry Kalwarii do Kołbieli - posiada wzorcowe pobocze, szerokie i jakości super

Dziś uciekłem z niej bardzo szybko, kierunek Osieck.

862 po pierwszych średnich kilometrach - im bliżej Osiecka nabiera uroku, szczególnie, że okoliczne lasy cudowne są.

Na ostatnim planie kościół w Osiecku

W Osiecku skręt w 739 na Sobienie-Jeziory. Komentować nie ma co - fotki pokazują wszystko - droga bajka!


Powrót na... 801, w kierunku przeciwnym niż jeszcze godzinę temu, cel Góra Kalwaria

Po drodze skok króciutki nad Wisłę

A tu już widoki z mostu w Górze Kalwarii. W oddali most kolejowy.

A tu zaczęły się schody. Dosłownie i  w przenośni...
Otóż coś się porobiło z przerzutkami. Zamiast 3 na 8 mam... 2 na 4. Tylko tyle wchodzi. Na szczęście z przodu to dwie największe a z tyłu 4 najmniejsze. Czyli szybkość ok., ale pod górkę cienko... Więc pod Górę Kalwarię po schodach było... Dumę trzeba było głęboko schować...

Na szczęście na górze czekał taras widokowy, ławeczki i... krótki wypoczynek z konsumpcją.
I chwila refleksji... Że ten dzień, który wcale nie miał być tak ładny jest... piękny. Ciepły, słoneczny, z lekkim wiaterkiem północnym... Jak na styczeń to rewelka.

Po odpoczynku i posiłku czas na powrót w kierunku Warszawy, oczywiście już po lewej stronie Wisły. Najpierw parę kilometrów wzdłuż wału...

Potem ucieczka na chwilkę od Rzeki przez Cieciszew...

Powrót nad Wielką Rzekę w Gassach...

I kontynuacja słynną Gassówką, która nawet w styczniu gości wielu rowerzystów...

Jeziorka w zachodzącym powoli słońcu.

Na początku dnia było sprawdzenie stanu robót Trasy Południowej, po kilku godzinach i kilkudziesięciu przejechanych kilometrach wizytacja odcinka odległego od pierwszego o jakieś... 3-4 km w linii prostej? Tyle, że po drugiej stronie Wisły...

W oddali Most Siekierkowski, dojazd po wale nieciekawą, z bardzo ostrymi kamieniami, szutrówką.

Rzut oka z mostu na Rzekę...

... i Stolicę...

Jeszcze kilka kilometrów i w domku :):):)

Tradycyjnie mapka


PS. Do rachunku ze Stravy dopisano jeszcze 8 km wieczornej jazdy na i z siatkówki.
Wszak po wypoczynku na rowerku trzeba było rozprostować kości i kilka kalorii spalić... :)




  • DST 110.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 48.54km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 347m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka przez Zegrze i NDM

Sobota, 18 stycznia 2020 · dodano: 18.01.2020 | Komentarze 1

Spragniony normalnej jazdy po standardowych jazdach do fabryki w tygodniu, wstałem dzisiaj o piątej rano z zamiarem ruszenia na rowerek... nie przewidziałem jednak, że zmęczony organizm zażąda jeszcze kilku godzin snu... Poddałem się, nie będę walczył sam ze sobą przecież :) 
W konsekwencji na jednoślada wsiadłem o... 11-tej.
Trasy w głowie dwie, jedna na południe, druga na północ. Czas do namysłu to... 1,5 km. Tyle mam do apteki, magnez mi się skończył...

Wyszedłszy z apteki pośliniłem palec, wystawiłem wysoko... Oho, wiaterek leciutki ale raczej z południa. Czyli jadę na północ, na powrocie będę się martwił...


Jeszcze z Wawra nie wyjechałem a już łosia spotkałem


Dalej spokojna jazda przez Zielonkę w kierunku na Zegrze. 631 robiona kawałkami, nowy asfalt piękny, stary masakra... ale i tu i tu pobocze jest wzorcowo szerokie...

Poniższa fotka jest haniebnym zapożyczeniem, plagiatem wręcz. Robiona z klepki, z której robi taką fotkę często nasza bardzo aktywna Koleżanka. Eliza, to dedykacja dla Ciebie :) Choć nie wiem dlaczego Twoje fotki tego miejsca zwykle słoneczne są :):):)

Dyżurne łabądki nad Zalewem Zegrzyńskim

A teraz tryptyk ścieżek rowerowych Wieliszewa.
Część 1. Chała, straszna i stara... Ale obowiązkowa bo zakaz na drodze jest...

Mały przerywnik na to co dobre w Wieliszewie

Rowerek na wale, w tle Zalew, a tak właściwie Narew z niego już wypływająca


Tryptyk część 2. Chwała. Kolorowy asfalcik, co prawda nie wiadomo czemu kilka dylatacji jest, ale nie walą mocno po kołach... Tu czy zakaz na drodze czy nie - chce się po tym jechać...


I część 3 ostatnia. Chała. Nowa... I zakaz :(

Fotka kolejna (poniżej) to zakręt na odcinku Wieliszew - Nowy Dwór Mazowiecki. Gdzieś tak między Olszewnicą a Krubinem. Zasadniczo niczym się nie wyróżnia... ale dla mnie to miejsce, które zapamiętam.
Króciutko dlaczego... Otóż pod koniec czerwca ubiegłego roku miałem wesele Chrześniaka. W niestaropolskim wydaniu więc skończyło się wcześnie i przed czwartą byłem w domu. 30-go czerwca o tej porze jest już praktycznie widno. Jako Ojciec Chrzestny trzymałem fason więc promili we krwi było raczej symbolicznie. No i co tu dalej robić z tak dobrze zaczętym dniem? Spać się kłaść? Śniadanie z przyjezdną na wesele rodziną wyznaczone na 9.00 
Decyzja zapalonego cyklisty może być tylko jedna. Zakręcę kółeczko. To kółeczko było identyczne z tym dzisiejszym, tylko w drugą stronę...
Za NDM machnęło mnie pierwszy raz, oczki się zamykały, noc nieprzespana, tańce i takie tam zaczęły dawać znać. Koło Janówka znowu to samo, zaliczone pobocze leciutko. A na owym zakręcie... Nadjechałem od prawej i... ocknąłem się w polu, tam pod tym krzakodrzewem... Ot, zasnąłem za kierownicą, droga skręciła w lewo a ja... pojechałem prosto... Cieszyć się tylko, że to był zakręt w lewo a nie w prawo... na czołówkę...
Otrzeźwiło mnie to zdarzenie, oj otrzeźwiło (w sensie, że się przebudziłem)... Wypiłem trochę Iso Plus, które zawsze gdzieś mam upchane, w Wieliszewie zakupiłem Red Bula (na szczęście sklep był otwarty) i dałem rady... To dobra nauczka na przyszłość, na rowerze tak jak i w samochodzie - przysypiać zaczynasz to zatrzymaj, odpocznij... :)


Ale wracamy do dzisiaj. Koniec kolejnej ścieżki przyjąłem z ulgą. Jakaś dziwna to konstrukcja odcinka z Janówka do NDM. Ścieżka to to szare, na niektórych odcinkach kostka bardzo ruchoma jest :(

Most na Wiśle. Zawsze się zastanawiam czy jakby ktoś z przeciwka pedałował to czy dałoby się wyminąć... Raczej wątpię, jeden by pływał w Królowej Rzek :)

Dalej w kierunku już Łomianek (ta fotka akurat zrobiona do tyłu) ścieżki bardzo niejednorodne. Kawałki rewelacyjne mieszają się z totalną masakrą. Ale to temat na inną opowieść...

W końcu dopadłem miejsca na wypoczynek i konsumpcję. Park Młociński.

A minąwszy kilka kolejnych mostów i z daleka zobaczywszy migające światełka przerzuciłem się na drugą stronę drogi i dobre pół godzinki podziwiałem skaczące fontanny... bez wody całkiem :)

Od Syrenki to już codzienna trasa, można było załączyć automatycznego pilota i myśleć o.. czymkolwiek, a najlepiej o jutrzejszej trasie. Jaka ona będzie? Któż to wie...

Dobry to był dzień. A jak na styczeń to nawet bardzo dobry. Wiaterek leciutki, temperatura dochodziła do 5 stopni, w Łomiankach tradycyjnie już dopadł mnie deszcz, który trzymał tylko z 5 km. Czemu zawsze tam?

I mapka...




  • DST 103.50km
  • Czas 04:26
  • VAVG 23.35km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt TREKuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z zefirkiem w plecy - Skierniewice Warszawa

Sobota, 4 stycznia 2020 · dodano: 04.01.2020 | Komentarze 0

Dziś odpoczynek... od ciężkiego kręcenia. Wiatr silny, z zachodu, czas na, jak ja to nazywam, wycieczkę "na krechę" z nikłym męczeniem nóżek
Wybór na start padł na Skierniewice (brałem pod uwagę jeszcze Sochaczew) ze względu na doskonały dojazd KM-ką.
Skierniewice Rawka przywitała mnie słoneczkiem i temperatura 7 stopni...
A dalej to już poszło z górki, a dokładniej z wiatrem :)

Spotkanie z Rawką



Cudowny przejazd przez piękny las, chyba łapie się jeszcze pod Bolimowski Park Krajobrazowy, nie jestem pewien...


Na 719 solidny asfalt i raczej pusto...


Aczkolwiek nie wszędzie asfalty są super, jak widać...

O Mszczonowie się nie wypowiem, wybaczcie mieszkańcy, ale... tam mnie coś chciało przejechać, tam musiałem się przemieszczać jakimiś ścieżkami rowerowymi jakości... hm... zmilczę, tam zobaczyłem takie kuriozum jak poniżej (alternatywą albo chodnik dla pieszych, albo pole po prawej... :(


Skaczący rowerzyści...?


Ciekawe, Marylka to brunetka czy blondynka... bo ruda raczej nie :)


Pit stop przy spożywczaku. Tradycjonalistą jestem. Kanapka, ciasteczko, herbatka z termosiku udającego bidon, no o termos-matka :)

Konstancin-Jeziorna - to już blisko domu...

I w domu... niemal...

Mapka na koniec...


Zimowa stówka zawsze cieszy mimo, ze pogoda raczej jesienna jest :)