Info
Suma podjazdów to 265566 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień9 - 0
- 2025, Listopad16 - 0
- 2025, Październik19 - 0
- 2025, Wrzesień16 - 0
- 2025, Sierpień21 - 0
- 2025, Lipiec21 - 0
- 2025, Czerwiec16 - 0
- 2025, Maj28 - 1
- 2025, Kwiecień15 - 0
- 2025, Marzec18 - 0
- 2025, Luty12 - 0
- 2025, Styczeń18 - 1
- 2024, Grudzień7 - 0
- 2024, Listopad9 - 0
- 2024, Październik15 - 0
- 2024, Wrzesień19 - 0
- 2024, Sierpień21 - 0
- 2024, Lipiec18 - 0
- 2024, Czerwiec22 - 2
- 2024, Maj22 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec22 - 0
- 2024, Luty17 - 0
- 2024, Styczeń12 - 0
- 2023, Grudzień10 - 0
- 2023, Listopad9 - 0
- 2023, Październik13 - 0
- 2023, Wrzesień12 - 0
- 2023, Sierpień20 - 0
- 2023, Lipiec14 - 1
- 2023, Czerwiec18 - 0
- 2023, Maj27 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec14 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń7 - 0
- 2022, Grudzień4 - 0
- 2022, Listopad8 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień10 - 0
- 2022, Lipiec15 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 0
- 2022, Maj25 - 0
- 2022, Kwiecień13 - 1
- 2022, Marzec13 - 1
- 2022, Luty10 - 0
- 2022, Styczeń15 - 1
- 2021, Grudzień11 - 0
- 2021, Listopad11 - 1
- 2021, Październik12 - 0
- 2021, Wrzesień9 - 0
- 2021, Sierpień9 - 1
- 2021, Lipiec6 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 1
- 2021, Maj19 - 4
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec11 - 0
- 2021, Luty11 - 1
- 2021, Styczeń17 - 5
- 2020, Grudzień20 - 3
- 2020, Listopad17 - 0
- 2020, Październik22 - 1
- 2020, Wrzesień19 - 5
- 2020, Sierpień31 - 5
- 2020, Lipiec31 - 0
- 2020, Czerwiec30 - 7
- 2020, Maj31 - 0
- 2020, Kwiecień30 - 19
- 2020, Marzec31 - 5
- 2020, Luty29 - 7
- 2020, Styczeń31 - 4
100 plus
| Dystans całkowity: | 26393.56 km (w terenie 367.00 km; 1.39%) |
| Czas w ruchu: | 1177:43 |
| Średnia prędkość: | 22.41 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 67650 m |
| Liczba aktywności: | 233 |
| Średnio na aktywność: | 113.28 km i 5h 03m |
| Więcej statystyk | |
- DST 132.10km
- Teren 5.00km
- Czas 05:26
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 223m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Rundka słupecko-nadburzańska
Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 21.06.2020 | Komentarze 0
Dzisiejszy plan był podobny do wczorajszego.
Czyli przyjemna poranna nie za długa przejażdżka...
Kierunek raczej chybił trafił chociaż podparty sprawdzeniem wiatru. Po porannej flaucie miało wiać z pn/pn-wsch.
Więc optymalny kierunek to własnie na północny wschód, żeby ewentualny przeszkadzacz pomagał na powrocie...
Prognozowane warunki pogodowe podobne jak wczoraj. Ciepło, parno, a od wczesnego popołudnia duże prawdopodobieństwo burz.
Skoro wczoraj ruszyłem o 6:30 i około 13-tej nieźle mnie burza sponiewierała dzisiaj lekka korekta...
Ruszyłem z domu 5:00.
Świat był mocno ponury, parno, mglisto.
Na początek na cel wziąłem Puszczę Słupecką.
Na szczęście jak dojechałem tam po godzinie słoneczko już przebiło się przez mgłę.
Ten widok uwielbiam...
Gdzieś tak w połowie drogi między Markami a Rembelszyzną odbiłem w prawo na Słupno. Na początku szutry doskonałe, ostatni odcinek znacznie gorszy.
Poszedłem za ciosem i do Białobrzegów pojechałem kolejnym skrótem, przez Dąbkowiznę. Pierwszy odcinek fajny, a potem... Ulala...
Płyty położone w poprzek, do tego popękane i miejscami zalewane asfaltem... Marzenie Kolarza :)
Ścieżka Radzymin-Białobrzegi wynagrodziła trud...
Rondo w Białobrzegach
Trasa w kierunku Załubic Starych
Pewnie już kolejny wniosek o plagiat w drodze... Ale dodałem coś kolorowego...
Mostek na Rządzy...
Rybobranie w Załubicach
A dalej to już przez Kuligów, Kowalichę, Marianów, Słopsk do Niegowa. Na tym odcinku zmoczyło mnie lekko kilka razy... Ale i posiliłem się miło...


Z Niegowa skokiem przez Tłuszcz, Miąse, Poświętne do Okuniewa. Tu już pogoda poprawiała się z minuty na minutę...



W Okuniewie uległem i zamiast na Sulejówek uderzyłem na Halinów, wszak pogoda nie zmuszała jeszcze do szybkiego powrotu do domu.
Ścieżka wzdłuż 2-ki od Nowego Konika do Zakrętu miejscami malownicza, ale masakrycznie fatalna...
Rondo już po przejechaniu Starej Miłosnej
Dąb, który wita w Wawrze i jednocześnie w MPK (fotka od drugiej strony tym razem)
I na koniec mała niespodzianka.
Było rybobranie w Załubicach - było też grzybobranie w lasach po drodze. W czerwcu to nieczęste...
I tradycyjnie mapka wycieczki... Zdążyłem, pierwsza burza była po południu :) I pada z przerwami do tej pory... (18:30)
- DST 142.10km
- Czas 05:38
- VAVG 25.22km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 185m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
KPN i dojazdówka wzdłuż Wisły
Sobota, 20 czerwca 2020 · dodano: 20.06.2020 | Komentarze 0
Pogoda szalona.
Na dziś na wczesne popołudnie znowu zapowiadali silne burze (jak co dzień ostatnio)...
Uwierzyłem...
Więc trasę, czas i kilometraż ustaliłem tak, żeby można było korygować...
Ruszyłem z domu 6:30 (a miało być o godzinkę wcześniej - to i pokarało)
Bardzo ciepło było i bardzo wilgotno.
Ale to akurat dobrze, że można od samego rana na krotko startować...
Kierunek - Kampinoski Park Narodowy.
Zdjęcia Warszawy z mostu Siekierkowskiego tym razem daruje - zamglone wszystko, że hej...
Więc stadion Narodowy widziany z Bulwarów.
Tu już po minięciu Łomianek - słynna Rolnicza...
"Przedmieścia" KPN-u, prawie 45 km mam, żeby dotrzeć do rundki zasadniczej
I KPN właściwy, przede mną m.in. Truskawka i Wiersze, asfalcik tutaj coraz bardziej sfatygowany, no i te ścieżki przez pijanego chyba projektowane, raz z prawej, a zaraz z lewej "pod prąd".

579-ka w prawo, ruch nawet nie najmniejszy dzisiaj.
Po skręcie w lewo spożywczak w Starej Dąbrowie bodaj, świeżutkiego paczka wciągnąłem, drugiego na drogę wziąłem... Colą popiłem...
Asfalcik niestety baaardzo słaby, ale klimacik super :)
Planowany był skręt na Nowy Wilków, ale kawałka świetnego asfaltu w Górkach do Kościoła i z powrotem odmówić sobie nie umiałem...
A tu już na Nowy Wilków i kolejny przeuroczy odcinek (po prawej stronie w lesie sarenka biegnie, dopiero na fotce zauważyłem)
Prosto prościutko docieram do świetnej 575-ki na Nowy Dwór Mazowiecki.

Powrotna przeprawa przez Wisłę wypadła w NDM.
Ostatnio wspominałem, wzdłuż 630-ki z NDM na Jabłonnę solidną ścieżkę zrobili (choć bez trzech początkowych kilometrów).
Do Rajszewa po prawej stronie.
Od Rajszewa po lewej. Ten kawałek mega urokliwy wzdłuż lasu (dzisiaj dzików nie było)
W przypadku ładnej pogody planowałem jeszcze skręt na Legionowo i powrót do domu przez Puszczę Słupecką. ale niebo mówiło: pędź do domu :)
I tak zrobiłem...
Jabłonna i solidny dąb szypułkowy, przy samej drodze, 20 metrów od niego drugi, nieco skromniejszy...
Do Warszawy dobrej drogi nie ma, kombinowałem w kierunku Wisły, ścieżką po wale.
Kładka Żerańska
A tu już Park Praski. Tak jak napisałem na początku dłuższy sen pokarał solidną burzą i mega ulewą. Z 10 km w pompie jechałem aż miło, pioruny waliły pięknie.
Z burzy wyrwałem się dopiero w Wawrze.
Stamtąd ( zza Kościoła) przyjechałem :):):)
I rysunek :)
- DST 103.90km
- Czas 04:07
- VAVG 25.24km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 144m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Mała Rundka Północna
Czwartek, 11 czerwca 2020 · dodano: 11.06.2020 | Komentarze 1
Pogoda mocno niestabilna, straszą ciągle burzami...
Jakoś sobie trzeba radzić jednak.
Dzisiaj pomysł mój był na standardową małą rundkę w kierunku północnym Nowy Dwór Mazowiecki przez Łomianki, a na powrocie przez Wieliszew, Nieporęt i Zielonka.
Daje to delikatnie ponad setkę...
Czy spodziewałem się dzisiaj ataku dzika na mnie? No nie bardzo... :)
Ale po kolei.
Siekierkoszczak przebrnąłem około 10-tej.
Jadąc bulwarami wpadł mi pomysł na lekką korektę trasy.
Więc zamiast minąć Most Północy i udać się na Łomianki - przez niego przejechałem z powrotem na prawy brzeg Wisły......
Wałem dotarłem aż do Jabłonny.
Bo przecież ze dwa tygodnie temu odkryłem, ze wzdłuż drogi Jabłonna-Nowy Dwór zrobili fajną ścieżkę...
Po prawej stronie...
A od Rajszewa po lewej...
I własnie jadąc ścieżka dostrzegłem stadko dzików (2 + 5).
Zdjęć za dużo nie robiłem, żeby nie płoszyć zwierzątek, poza tym Szef Stada raczej agresywnie był nastawiony. Szedł na mnie jak dzik, naprawdę można się nieco zaniepokoić :)
Postawione uszy, merdający ogon, znaczące chrumkanie... :)
Na szczęście nieco dalej trafiłem na znacznie łagodniejszego zwierzaczka... Pięknego nad wyraz :):):)
W ramach dalszej korekty trasy nie dojeżdżając do NDM skręciłem w prawo na Górę/Janówek. Ścieżka wciąż asfaltowa (nowa), ale nie za długo...
Przejazd pod stacją kolejową Janówek.
A tu już droga w kierunku na Wieliszew.

Do Wieliszewa jednak nie dojechałem, na rondzie zamiast skręcić w lewo - wybrałem kierunek Legionowo. Ścieżka w odróżnieniu od tej wieliszewskiej naprawdę solidna choć oczywiście nie za długa...
Przez Legionowo i Rembelszczyznę dotarłem do Kanału Żerańskiego.
Przejazd przez Puszczę Słupecką to prawdziwa frajda...
Za to już po minięciu Marek droga na Zielonkę średnio fajna...

Tu już prawie Zielonka czyli do domu poniżej 15 km...
Rysunek z dnia... :)
- DST 127.60km
- Teren 10.00km
- Czas 06:05
- VAVG 20.98km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 449m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Popracowo a solidnie...
Czwartek, 28 maja 2020 · dodano: 29.05.2020 | Komentarze 0
W końcu po pracy leń się nie odezwał :)
Dobra wycieczka zakończona po północy...


- DST 100.04km
- Czas 04:28
- VAVG 22.40km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 140m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Troszkę Mazowieckego Parku Krajobrazowego, troszkę Wawra...
Sobota, 2 maja 2020 · dodano: 02.05.2020 | Komentarze 0
W gruncie rzeczy niebrzydki dzisiaj dzień wyszedł naturze mimo niezbyt korzystnych prognoz pogody.
Padało, i owszem, ale ja miałem mnóstwo szczęścia bo gdzie dojechałem to było mokro, ale już po deszczu.
A ja na sucho...
Nie to co wczoraj, wczoraj to mnie sczyściło deszczem okrutnie, zaliczyłem dwadzieścia kilometrów w strugach deszczu takich jakie w lutym nas męczyły...
A w ogóle to sobie pospałem i na rower ruszyłem około dziesiątej może albo i ciut później...
Kierunek południowy...
801-ka i Świder tuż przed ujściem do Wisły.
50-ka, świątek czy piątek - tam zawsze tirów pod dostatkiem. Choć dzisiaj nie było źle, dobre 10 km przemierzałem tą drogą...
Dość szerokie pobocze między Sobiekurskiem a Kołbielą sprawia, że nie jeździ się tam źle...
Po drodze rzut oka na budowaną (modernizowaną) trasę kolejową na Lublin. No nie mogę się doczekać, to otworzy mi bardzo wycieczki na krechę na południowy wschód (lub z południowego wschodu).
Po zjeździe z 50-ki - lasy okolic Celestynowa urzekają pięknem i śpiewem ptaków...

Ot, zabawne zestawienie reklam po drodze się trafiło... :):):)
Potem jeszcze było trochę jazdy po Wawrze, ale bez żadnych ciekawych przygód.
Dowód dzisiejszej rowerowej szwędaczki... :)
- DST 114.00km
- Teren 10.00km
- Czas 05:05
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 450m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Choć malutko to milutko - po południowym Mazowszu
Sobota, 18 kwietnia 2020 · dodano: 18.04.2020 | Komentarze 3
Jak milutko się na sercu zrobiło... po ostatnim komunikacie o nowych "obostrzeniach"..
W końcu oddano nam to co zabrano...
Ale... dopiero w majestacie prawa od poniedziałku możemy śmigać swobodniej.
Dlatego dzisiaj ja jeszcze pandemicznie malutko, ale już nieco więcej niż ostatnio bo poniedziałek tuż tuż...
Co prawda wpadła dzisiaj setuchna, jubileuszowa bo dziesiąta w sezonie...
Ale...
Jak pomyślę, że to pierwsza w kwietniu, pierwsza po trzech tygodniach postu od w miarę normalnych kilometrów to... serce boli, że tyle czasu zmarnowane zostało...
No dobra, dość rozczulania nad sobą...
Gdyby to było za parę dni (czyli już po zniesieniu zakazów), patrząc na prognozy pogody pojechałbym, biorąc pod uwagę poranny brak wiatru, na północ, może w okolice Ciechanowa i wracałbym z korzystnym wiaterkiem... ale trzeba by przejechać w okolicach bulwarów wiślanych, pewnie przebić się przez Park Młociński... Po co ryzykować na końcówce?
Więc jednak na południe.
I prawie na samym początku dobry humor jeszcze bardziej się wzmógł.
Taki oto wiewiórek przykuł moją uwagę, w pierwszej chwili myślałem, że w maseczce nieumiejętnie założonej :)
Świder od ostatniej wizyty wyładniał jakoś, zazieleniał... Tu było pierwsze pranie, ale czego - o tym za chwilkę...
Sporo ptaków się już pokazało, trzeba będzie się zaczaić niedługo na niektóre, żeby lepiej zapozowały.

Wisełkę odwiedziłem tuż po przejechaniu wałem wiślanym pod 50-ką, w Kosumcach
Nad Wisłą było pranie numer dwa.
I tutaj krótkie wyjaśnienie.
Od jakiegoś już czasu było wiadomo, że maseczki będą obowiązkowe. Ja po wielu testach wymyśliłem sobie (zgodnie z wytycznymi ministra zdrowia), że w maseczce jeździć nie będę, a zastąpię to buffem czy innym kominem. Z buffem jest ten problem, że jak się ociepli klapa będzie. Więc pomysł, żeby pociąć na trzy kawałki. Dla mnie okazał się to strzał w dziesiątkę.
Doświadczalnie już wcześniej zaobserwowałem, że przy takiej pogodzie i temperaturze jak teraz ja jestem w stanie około godziny w tym pojechać w miarę higienicznie. Szczególnie jak "umiejętnie" się założy
I dzisiaj na jednym buffie (3 x 1/3) 5 godzin prześmigałem. Pierwszego uprałem w Świdrze, drugiego w Wiśle. I tu nie chodzi o odkażenie z koronawirusa (> 60 stopni plus detergent) a o to, że jednak, delikatnie rzecz ujmując, ciut materiał wilgotnieje :)
Aczkolwiek przepierka w średniej jakości wiślanej wodzie prawdopodobnie zabiłaby każdą zarazę nawet jakby wielkości wróbla była...
Suszenie "maseczek" w locie tak wygląda. Zakup lemondki 20 lat temu był wizjonerski :)
Na południe od Stolicy jest zagłębie jabłkowe. Wszechobecne tam sady owocowe zaczynają wyglądać przepięknie!!!


Drogi Mazowsza piękne jak zawsze, zwłaszcza po kilkutygodniowym poście...
Pobocza też

Pierwszy mój bocian w sezonie...
Dąb szypułkowy, ten ma ciut ponad 300 lat, jeszcze bezlistny...
Boże, jak ja na to czekałem :):):)
- DST 101.00km
- Teren 2.00km
- Czas 04:30
- VAVG 22.44km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 300m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Robocza w końcu godniejsza pętelka - Góra Kalwaria
Poniedziałek, 9 marca 2020 · dodano: 09.03.2020 | Komentarze 0
Trafił się dzisiaj niespodziewanie piękny dzień. Piękny pod każdym względem...
Rano jak wstałem to od razu poczułem głód... rowerka.
Weekendowy wypoczynek zrobił swoje!
Zebrałem się wcześniej niż zwykle co w konsekwencji pozwoliło mi skorzystać z ruchomego czasu pracy.
Skoro do fabryki dotarłem na siódmą to...
Ale po kolei...
Ranek rześki, o 6-tej u mnie było minus 2. Ale bezwietrznie więc całkiem miło.
Słoneczko odpaliło przed 6:30. Wał Miedzeszyński
Stare wiślane bulwary i w oddali nasze Orle Gniazdo
Most Kolejowy i SKM-ka. S1, S2? Nie dostrzegłem...
W pracy nóżkami przebierałem jak rzadko i o 15-tej śmigłem jak koń wyścigowy...
Do końca nie wiedziałem gdzie ruszyć, ale że ostatnio wciąż ciągnie mnie na południe to szybka decyzja, do domu wrócę przez Górę Kalwarię.
Syrenka w Słońcu wygląda bardzo ładnie.
Wlot do Portu Czerniakowskiego.
Szybko dość się uwinąłem ze Stolicą, minąłem Wilanów i Konstancin-Jeziornę.
Ruszyłem w kierunku rowerowego deptaku nadwiślańskiego :)
Tu jedyny kawałek nie asfaltowy, za Bielawą, wzdłuż Jeziorki
I sama Jeziorka w blasku cieplutkiego, powoli zachodzącego słoneczka.
Wbrew pozorom łatwo się nie jechało, wiaterek może nie silny, ale cały czas w twarz, z południa.
Czułem jak baterki powoli gasną...
W Cieciszewie w spożywczaku tankowanie ( z jakiegoś powodu uśmiechnął się do mnie różowiutki OShee - pink grapefruit) oraz zakup dwóch pączków, jeden zjedzony na miejscu, drugi godzinkę później.
Końcówka Gassówki, już blisko GK, słoneczko praktycznie już poniżej widnokręgu.
Góra Kawiarnia...
I Góra Kalwaria.
Przejazd przez Wisłę to już powoli zapadające ciemności.
Zaczęło się zimniej robić, trzeba było zjeść drugiego pączusia, no i założyć trzecią warstewkę ubranka. Wiaterek słabł, ale od tej pory zaczął pomagać cykliście.
Przejazd wioskami Glinki, Władysławów, Kępa Nadbrzeska, Otwock Wielki to już ciemności i konieczność dopalenia oświetleniowego.
Trzy lampki z tyłu, dwie z przodu, 801-ka z szerokimi na 1,5 metra poboczami, a i tak jakiś kretyn musiał sobie ulżyć trąbiąc wniebogłosy... Ciekawe czy oni sobie coś rekompensują tym bohaterskim klaksonieniem, jakieś kompleksy starają się leczyć...
Nie wiem i chyba wiedzieć nie chcę, faktem jest jednak, że nieodmiennie mnie to wnerwia do głębi...
Jak Józefów wita to już blisko końca wycieczki... Tym razem bez fotki Świdra, ciemno za bardzo było...
Kościół prawie że pod domem...
A tak to wygląda na rysunku... :)
- DST 101.20km
- Czas 04:30
- VAVG 22.49km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 253m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelki dwie - Góra Kalwaria i myjnia
Sobota, 29 lutego 2020 · dodano: 29.02.2020 | Komentarze 0
29 lutego trafia się znacznie rzadziej niż każdy inny dzień w roku, rzecz to wiadoma...
Ale... wcale jakoś nie planowałem czegoś szczególnego.
Bo z punktu widzenia cyklisty cała ta zima jest wybitnie szczególna w całości, prawie każdy pobija jakieś rekordy zimowe, każdy kręci więcej niż to robił w analogicznym czasie lat ubiegłych...
Tak więc dziś jak w każdą prawie sobotę czy niedzielę tego roku wyjechałem sobie rowerkiem...
Wiatr nam towarzyszy niemal ciągle, on też jest często, przynajmniej w moim przypadku, "sprawcą" planowania wycieczek.
Jeszcze wczoraj patrząc na prognozy pogody zwiastujące silny wiatr z południa zamierzałem zrobić to co mi się nie udało ostatnio - pojechać do Ciechanowa i wbić się z powrotem w KM-kę po 13-tej...
Ale rano... okazało się, ze nie taki diabeł chyba straszny. Coś tam powiewało z południa, ale jeszcze nie mocno.
Więc jednak na południe zamiast na północ...
Standardowo Świder na 801-ce, bez fotki tej rzeczki nie jest możliwa relacja moja z wycieczki w kierunku południowym.
W Otwocku Wielkim skręt w prawo i dalsza droga wzdłuż Wisły przez Kępę Nadbrzeską, Władysławów i Glinki. Tam wiaterek od czoła był już znaczniej odczuwalny więc decyzja, że w kierunku południowym tylko do Góry Kalwarii.
W międzyczasie coś mi napęd zaczął "chrumkać". Nie potrafiłem zdiagnozować od czego to, jednak odgłosy były na tyle słyszalne, że wszystkie wolno biegające ciapki były w gotowości bojowej znacznie wcześniej niż to ma miejsce normalnie...
No ale cóż robić - jechać trzeba dalej...
Równolegle do Gassówki - tyle, że po drugiej stronie rzeki...
Od tego miejsca było już łatwiej bo z wiatrem w plecy.
A tu już prawie że "wlot" na kolarskie gassowe salony, ja niestety ze względu na to "chrumkanie" lansować za bardzo się nie mogłem, raczej uciekałem wzrokiem ze wstydem...
Fotek sztuk kilka z dziwnie pustej słynnej kolarskiej drogi, może było jeszcze za wcześnie?





Kolejna fajna rzeczka - Jeziorka
Aby uniknąć ostatnich trzech kilometrów przed Mostem Siekierkowskim po ostrym szutrze - gdzieś tak minąwszy Kępę Oborską porzuciłem towarzystwo Wisły i skręciłem w lewo na Wilanów...
Wilanówka
Wiatr w plecy był mocny więc Wilanów minąłem ekspresem...
A tu już stawy koło Siekierkoszczaka
Wisła

I Stolica...
Przez to całe zamieszania z napędem skróciłem wycieczkę do niecałych 80 km. W domu z ciekawości wymieniłem pedały - może to one wydają odgłosy? Nie, to nie one jednak...
Staram się nie grzebać za bardzo w moich rowerkach, kiedyś jak to robiłem zawsze jakieś części zostawały...
Pomyślałem jeszcze naiwnie o myjni, że jak rowerka potraktuję wodą to się naprawi...
Więc po kilkugodzinnym domowym pit-stopie ze skokami z Finlandii w tle - ruszyłem na oddaloną ciut ponad kilometr myjnię.
Oczywiście jak to u mnie - kosztowało to więcej kilometrów niż by z mapy wynikało...
Niestety, po umyciu rowerka "chrumkanie" nie ustało...
Cóż, na jutro jest tylko jedna rada - założyć słuchawki na uszy... :):):)
Mapka dnia...
- DST 103.20km
- Teren 3.00km
- Czas 04:29
- VAVG 23.02km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 300m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętelka wzdłuż Wisły, przez Osieck i MPK
Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 0
Pogodowo dzisiejszy dzień zapowiadany był podobnie jak wczorajszy, z tym, że z biegiem dnia miał narastać wiatr południowy (z odchyłem zachodnim).
Wczorajsze półtorej stówki o dziwo nie zrobiło na moich nóżkach wrażenia, ale łeb nie wytrzymał chyba nadmiaru powietrza.
Obudziłem się dziś zgodnie z planem około siódmej, ale czaszka niestety napierniczała...
Szybkie dwie kanapki, żeby na czczo nie brać proszka przeciwbólowego i powolne krzątanie poranne...
Wyjazd 10:30 nie dawał podstaw, że to będą dobre kilometry, ale tak sobie ułożyłem plan, żeby w każdym momencie dołożyć jakąś cząsteczkę dodatkową.
Wiatr południowy jeszcze nie wiał za mocno więc ruszyłem na południe własnie, żeby wracać z nasilającym się wiatrem w plecy...
W planach prosta rundka, 801 i 50 do Góry Kalwarii, powrót przez Gassy i Most Łazienkowski, to taka standardowa ok. 70-cio kilometrowa spokojna rundka...
Na początek jak zawsze przy takiej trasce - Świder :)
Dalej liczne wioski wzdłuż Wisły, jak widać byłem nawet we Władysławowie, niestety morza nie uwidziałem...
W Glinkach nie mogłem sobie odmówić i zboczyłem paręset metrów nad pobliską Wisłę
Wzdłuż Wisły szedł już solidny wiatr, ale na brzegu było jeszcze spokojnie.
Postanowiłem coś zjeść, jak to często w moim przypadku, było to coś słodkiego :)
Najedzony, napity, pod trasą Mińsk Maz-Grójec musiałem podjąć decyzję. Na Górę Kalwarię zgodnie z planem czy korekta tegoż. Głowa odpuszczała, do tego nie bardzo miałem ochotę (wybaczcie) na tłumną jazdę gassówką więc...
... pomknąłem jeszcze na południe wzdłuż wału, minąłem Kosumce i dopiero w Dziecinowie zatrzymałem się na fotkę malowniczego jeziorka...
Dalej 805 na Osieck. Wsi spokojna, wsi wesoła... Warszawice...
I zaraz wjechałem na teren Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, który towarzyszył mi będzie do końca dnia...
W oddali widać już Kościół w Osiecku.
A tu już prawie Pilawa. "Prawie" robi różnicę bo...
... tuż przed nią skręciłem w trochę nieznane, bez spojrzenia w mapę skręciłem na Augustówkę, ryzyko było chyba nieduże bo po skręcie jechałem na północ i z wiatrem czyli chyba w tym miejscu zaczął się powrót...
To był strzał w dziesiątkę! Odkryłem nowy ciąg drogowy, który w przyszłości się na pewno przyda, a jakościowo rewelka!

Dopiero jak ten znak zobaczyłem znowu miałem kontrole nad trasą, tu już jeździłem tylko niedaleko zwykle odbijałem w las (bo z reguły podobną pętelkę jeżdżę w przeciwnym kierunku)...
Hm... Na 50-kę jestem jednak skazany zawsze gdy jadę na południe... Na dalszym planie fabryka/piekarnia Oskroba...
Ale dosłownie kilometr utrzymałem się na 50-ce, sprytnie skręciłem w prawo na Celestynów. Tamtejsza droga wśród lasów jest cudowna i zwykle w weekend pusta...

Później jeszcze kolejna radocha, ta kilkukilometrowa ścieżka rowerowa wzdłuż torów (obecnie nieczynnych) jest, moim skromnym zdaniem, wzorcowa!!!
W Otwocku jakbym cofnął się w czasie o jakiś miesiąc czy ciut więcej... Nadal świątecznie :):):)
Ostatnia fotka z wycieczki na południe nie może być inna... Poznajecie tę rzeczkę? Tutaj akurat w miejscowości co ma nazwę taka samą... :)
To było wspaniałe, doskonale wykorzystane 95 kilometrów...
Pozostałe 8, które dopisane są do mapki i rachunku to standardowa przejażdżka na siatkę i z niej :)
To był doskonały, przepiękny LUTOWY weekend :):):)
- DST 116.50km
- Teren 5.00km
- Czas 05:25
- VAVG 21.51km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 419m
- Sprzęt TREKuś
- Aktywność Jazda na rowerze
Wokół Mazowieckiego Parku Krajobrazowego
Niedziela, 26 stycznia 2020 · dodano: 26.01.2020 | Komentarze 0
Wczorajsza wieczorna przejażdżka tylko mnie podkręciła, żeby w niedzielę depnąć ciut dalej. Plany były... no nie, nie było konkretnych. Jakoś tej zimy jeżdżę tam gdzie mnie rano natchnie...
No więc rankiem stwierdziłem, że jednak na południe. Pogoda wydawała się być stabilna, wiaterek nieduży, raczej z zach-pd, temperatura miła czyli ciut ponad zero (no nie wierzę, że napisałem, że ta temperatura miła jest).
Dawno (ze dwa miesiące już) nie jechałem moim podstawowym szybkim przerzutem na południe czyli DK17 - Trasą Lubelską. Ona teraz jest w całkowitej przebudowie więc nie do końca wiedziałem co mnie tam spotka. Aczkolwiek chciałem bardzo dotrzeć do węzła Kołbiel czyli skrzyżowania 17-ki z 50-ką, tam ponoć ostatnio dzieje się najwięcej.
Do Lubelskiej mam niecałe 9 km, po drodze mijam Centrum Zdrowia Dziecka
Wbijam się na 17-kę (niby z nazwy to już jest S17, ale faktycznie na to jeszcze nie zasługuje), ogólnie plac budowy, ale rowerkiem można poszaleć, dużo pasów jest jeszcze w robocie i są przypadkowe szerokie "ścieżki rowerowe"
Wszystko byłoby dobrze i cudnie gdyby nie fakt, że nawet nieduży wiaterek w pysk w tej temperaturze, na wolnych przestrzeniach, daje odczucie chłodu. Dlatego też dość szybko odbiłem w prawo "do lasu". Od wschodniej strony Otwock zdobywam niezwykle rzadko... :)
Ścieżka nawet w porzo, ale jednak widać, że rowerzysta jest tu traktowany troszkę po macoszemu... Na kolarzówce co chwilka trzeba by podskakiwać nieznacznie na wszelkich wjazdach z boku... Dla mojego Trekusia no prolemos...
A to już z 5 km dalej, skręciłem w lewo na Celestynów. Niby nadal teren w jurysdykcji Otwocka, ale ścieżka... BOMBA! To musiał projektować ktoś kto jeździ na rowerku :)
Malutki ledwie minusik, że jednak kilka razy ścieżka zmienia stronę jezdni...
To już centrum MPK
Ale ale... przecież koniecznie chciałem zobaczyć węzeł Kołbiel. Więc przed Celestynowem w lewo i przez tory.
Jakby ktoś się zastanawiał dlaczego na południe pociągi jeżdżą prawie przez Mińsk Mazowiecki - oto odpowiedź :):):)
Asfalcik fajny mimo, mimo iż kończy się on nigdzie bo...
...z tej strony węzeł Kołbiel dla samochodów jeszcze nieosiągalny. Ale rowerek rządzi i daje radę!
Cel główny spełniony - veni vidi vici :):):)
50-kę, mimo iż lubię na odcinku Kołbiel-Góra Kalwaria opuściłem szybko. "Ciągło" mnie dalej na południe...
.... ale ciągło też do lasu. Tutaj rozpoczyna się 5-cio kilometrowy jedyny dziś odcinek nie asfaltowy...
... przepiękny jak cały MPK :)
W okolicach Ponurzycy asfalciki ciut cienkie więc i zmęczenie narosło...
... więc... krótka historia pewnego odpoczynku... mniam mniam :)
Dalej to już troszkę po śladach sprzed tygodnia. Skręt w lewo w 862. Doskonała jest na tym odcinku.
A dalej niespodziewanie... skręciłem w prawo. W oddali widać Osieck, ale ja zdecydowałem skręcić wcześniej, na Dziecinów. 
805-kę bardzo lubię choć jest bardzo zróżnicowana jakościowo. Jak robię rundkę w cieplejszych porach roku gdzieś pod Mińskiem Mazowieckim czy Węgrowem to staram się wracać przez Siennicę i często na tę stronę Trasy Lubelskiej właśnie 805-ką podróżuję. Gdyby tylko nie było tyle śmieci...
W Dziecinowie nie skręciłem klasycznie w 801 na Stolicę tylko poleciałem prosto w kierunku Wisły, na Kosumce.
Kilometrowy skrócik wałem i dalej jadę przez Glinki i Władysławów (nie mylić z Władysławowem)
Asfalt słaby raczej wzdłuż walu, no ale ta trasa jest idealnie równoległa do gassówki z drugiej strony Rzeki, tyle, że tu rowerzysty nie uwidzisz...
Wcześniej przecięta 801-ka doczekała się mojego rowerka dopiero jakieś 10 km później, w Otwocku Wielkim.
Tradycyjny rzut oka na Świder...
... i prawie już w domu. Ścieżka wzdłuż drogi 801 jest bardzo zacna choć nie jest jeszcze połączona z odcinkiem przy Moście Południowym. ale mam nadzieję - będzie!
Miała być dzisiaj inspekcja Trasy Lubelskiej a wyszła niechcący rundka wokół Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Cudna to rundka, zależnie od rowerka (szosa, trek, góral czy... Wigry) można dostosować jakość nawierzchni...
PS. Do rachunku wyniku dodane tradycyjne wieczorne niedzielne 8 km na siatkówkę oraz 2 km na myjnię z porzuconym dwa tygodnie wcześniej w stanie wielkiego ubłocenia mtb-wym Chudym.
Bo od jutra to góral będzie woził mnie do fabryki. Trekuś dzisiaj robił już bokami, sypie się coraz bardziej, wcześniej w tym roku pójdzie na remont kapitalny... :)




